JUDAS PRIEST Screaming For Vengeance LP
Czy jest taki zespół, którego numery sprawiają, że chce się wskoczyć na Harleya i w ramonesce bez koszulki, w skórzanym berecie pędzić autostradą w kierunku zachodzącego słońca? Jest! Nazywa się Judas Priest! Nikomu chyba nie trzeba przedstawiać statusu na scenie rockowej, jaki posiada ta kapela. Jeśli jednak ktoś nie wie, o co chodzi to hmmm... Wyobraźcie sobie coś absolutnie kultowego. Widzicie to? Dobrze! Jednak wasze wyobrażenie jest niczym w porównaniu do tego zespołu.
Albumy formacji nagrane w latach 80, i początku 90, to esencja ciężkiej muzyki gitarowej z tego okresu i bezapelacyjne klasyki metalu. Takie krążki jak "Stained Class", "Defenders of the Faith" czy "Screaming for Vengeance" przyprawiają o szybsze bicie serca każdego fana rocka. Skupimy się odrobinę na tym ostatnim tytule, który uwielbiam do szaleństwa! Trzeba przyznać, że w tym czasie zespół znajdował się w doskonałej artystycznej formie, a na swoim koncie mieli już klasyki, w tym "British Steel", albumu który zmienił zasady gry. Muzyczny świat z zapartym tchem czekał na ich kolejny krok. Fani zastanawiali się czy udźwigną sukces poprzedniego krążka, czy raczej stworzą coś bezpiecznego, aby umocnić swoją pozycję na scenie. Panowie podeszli do tematu bardzo skrupulatnie. Zadbali o każdy element, zarówno kompozytorsko, jak i produkcyjnie. Kiedy to w 1982 "Screaming" ujrzało światło dzienne, wszystko stało się jasne.
Judas Priest nagrali album bardziej dojrzały i obronili zasłużone miano bogów metalu. Wszystko zaczęło się niewinnie za sprawą intra o nazwie "The Helion", które wprowadza nas w numer "Electric Eye". Masakra! Jakież to było dobre! Słuchając go pierwszy raz, odniosłem wrażenie, że Rob brzmi jak Ozzy, a solówka Tiptona idealnie pasowała do mojego obrazu heavy metalu. Pomyślałem, że jest super, ale ciekawe co będzie dalej... Dalej było tylko lepiej! "Riding on the Wind" to już bezdyskusyjny popis Roba. Można mówić o geniuszu i talencie tandemu Tipton - Downing, ale to Halford był frontmanem idealnym, który prowadził tę "maszynę". Jego wokal, jego ekspresja, styl, to właśnie to, za co pokochałem Priest. Kiedy ogląda się koncerty kapeli z lat 80, to wszystko to wypada bezbłędnie. Mimo, że Rob, tak naprawdę, nigdy nie ukrywał swojej orientacji seksualnej, to coming outu dokonał dopiero pod koniec lat 90, ale... Jeśli ktoś nie wiedział "o co chodzi", nie mam pytań.
Nie wyobrażam sobie Judasów bez tych pejczyków, motocykli czy charakterystycznego zachowania, maniery i gestykulacji Roba. Halford to niekwestionowana ikona, a bez niego "Bogowie Metalu” nie byliby tym samym zespołem. Kolejne numery 'Screaming For Vegance" tylko potwierdzają tę "boskość". "Bloodstoone" oraz mój ulubiony "(Take These) Chains" powaliły mnie na kolana głównie za sprawą wokalu. W moim rankingu mniej znane lub popularne kawałki kapeli, jak chociażby "Devil's Child", umieszczam wyżej niż chociażby fenomenalny numer tytułowy. Nie zmienia to jednak faktu, że "Screaming For Vengeance” jako całość jest absolutnie wybitna. Tym albumem wskoczyli na nieosiągalny dla wielu poziom, z którego tak naprawdę nigdy nie zeszli.
"Screaming For Vengeance” to biblia, a Judas Priest to bogowie, tyle w temacie!
Tracklista:
A1 The Hellion
A2 Electric Eye
A3 Riding On The Wind
A4 Bloodstone
A5 (Take These) Chains
A6 Pain And Pleasure
B1 Screaming For Vengeance
B2 You've Got Another Thing Comin'
B3 Fever
B4 Devil's Child