BILLIE EILISH Hit Me Hard And Soft LP
BILLIE EILISH Hit Me Hard And Soft LP
DARMOWA DOSTAWA
do paczkomatu od wydanych 200 zł
ODROCZONE PŁATNOŚCI
Kup teraz, zapłać za 30 dni, jeżeli nie zwrócisz.
Billie Eilish na samym początku postrzegałem jako zjawisko socjologiczne. Jako coś "egzotycznego" co poruszy tłumy, ale tylko do pewnego momentu. Ludzie szybko się nudzą i szybko znajdują sobie nowe obiekty do podziwiania. Całe zamieszanie z nią przypominało mi szaleństwo na punkcie "idoli" z rożnego rodzaju talent show. Była młoda, śpiewała w miarę dojrzałe numery, a jak wiemy przecież to takie niespotykane! Nigdy wcześniej nastolatka nie poruszała w swoich piosenkach takich problemów, a i jeszcze sama je pisze. Przecież tego to już na bank wcześniej nie było!
Słuchacze w całej tej ekstazie zapominają o początkach Jacksona czy innych ikon muzyki popowej. No, ale tak to wygląda. Plus promocja, a raczej nagonka ze strony wytwórni i mamy "przełomowego" artystę. Z czasem do zachwytu nad Billlie doskoczyli znani muzycy pokroju Dave'a Grohla czy Thoma Yorka. Osobiście nie kumałem całego tego zamieszania. Nie widziałem w jej numerach niczego spektakularnego, niczego co przewraca muzyczny świat do góry nogami. Klipy, które też miały powalać były dla mnie zbyt typowe. Przewracanie oczami, trochę mroku i mamy kontrowersyjne arcydzieło z gatunku "edgy".
Oczywiście na jej debiutanckiej EPce były mocne fragmenty, jak doskonały "ocean eyes" czy "idontwannabeyouanymore", ale nadal nie była to wokalistka która zwala mnie z nóg. Bardziej niż na samą Eilish zwróciłem uwagę na produkcję i sposób komponowania Finneasa, czyli prywatnie starszego brata naszej bohaterki. Szkoda, że jest w cieniu, ale chyba też mu to nie przeszkadza. Tak, czy inaczej po tym wydawnictwie cały muzyczny świat czekał na jej debiutanckie LP. Single zapowiadające album, które zaczęły się pojawiać też mnie nie powalały. Natomiast kiedy usłyszałem "Bad Guy" wiedziałem, że będę nim katowany wszędzie bez większych przerw.
Po zapoznaniu się z całym materiałem "WHEN WE ALL FALL ASLEEP, WHERE DO WE GO?" może nie byłem powalony, ale powoli zaczynałem rozumieć całe to zjawisko i dostrzegać to, że jej muzyka jednak coś w sobie ma. Wiedziałem, że pełny obraz Billie da nam dopiero drugi album, kiedy tak naprawdę cały medialny szum lekko przycichnie. Dlaczego? Billie nie może być całe życie zbuntowaną nastolatką z kolorowymi włosami. Wytwórnia będzie musiała z czasem "stworzyć" kolejnego idola dla nastolatek, gdyż to się dobrze sprzedaje. Owocem tej wspomnianej zmiany był właśnie album "Happier Than Ever".
Już sama okładka była zapowiedzią tego, że mamy do czynienia z młodą kobietą, która jeszcze bardziej zaczęła przypominać mi Scarlett Johansson. W pewnym sensie wydawało mi się, że dookoła niej nie było już tej rozhisteryzowanej młodzieży i ludzi, którzy wcześniej piali z zachwytu, że "taka młoda i taka zdolna". Krążek ten był jednym z moich ulubionych wydawnictw 2021 roku i z chęcią wracam do niego po dziś dzień. Każdy z numerów był przejawem muzycznego i osobistego rozwoju Billie. Takie tracki jak "Oxytocin", "Getting Older" czy tytułowy "Happier Than Ever" to mistrzowski pop. Album może nie "śmigał" tak po nagłówkach pism muzycznych, ale za to dużo bardziej bronił się się swoim wnętrzem. Nie zgadzam się, że Billie na tym albumie stała się jakąś kopią Lany, właśnie bardziej uwypukliła tutaj swój styl i swoją osobowość. Nie nagrała albumu, którego spodziewali się wyżej wymienieni i dlatego też w pewnym sensie hajp opadł, ale moim zdaniem wyszło jej to na dobre. Po tym albumie Billie została laureatką Oskara, wydała swoją linię perfum, więc trochę śmiesznie to brzmi przy "opadającym hajpie", ale tak to widzę. Uważam też że echa jej muzyki słychać było u innych, starszych koleżanek. Odpalcie sobie chociażby "Vigilante Shit" Taylor Swift i powiedzcie, że numer ten nie brzmi jak odrzut z "Happier Than Ever".
W tym momencie jesteśmy przed premierą "Hit Me Hard and Soft", czyli trzeciego albumu Billie. Serio nie wiem czego się po nim spodziewać. Artystka zapowiedziała, że nie będzie żadnych singli, co zresztą chyba jest obecnie bardzo modne, gdyż wspomniana Taylor postąpiła bardzo podobnie. Nie wiem, czy to wymysł samych wokalistek, czy wielkie koncerny chcą udawać tajemniczych, alternatywnych wydawców, ale tak jest. Po premierze i brzmieniu poprzedniego albumu mam nadzieję, że Billie wraz z Finneasem ruszy w kierunku grania w stylu numeru tytułowego czy "Male Fantasy". Świetnie odnalazła się w takiej bardziej rockowej formie, więc może...
Tak jak kiedyś nie rozumiałem jej fenomenu, teraz czekam na ten album, gdyż serio Billie w tym momencie jest jedną z ciekawszych postaci na scenie muzyki popowej.
Tracklist:
SKINNY
LUNCH
CHIHIRO
BIRDS OF A FEATHER
WILDFLOWER
THE GREATEST
L’AMOUR DE MA VIE
THE DINER
BITTERSUITE
BLUE
Marka
Symbol
6522365
Kod producenta
0602465223651
Asortyment
LP
Stan
Nowy
Wykonawca
BILLIE EILISH
Tytuł
Hit Me Hard And Soft
Wytwórnia
Universal Music
Format
LP
Kod EAN
0602465223651
Numer katalogowy
6522365
Data premiery
17-05-2024
Gatunek muzyczny
Pop
Styl Muzyczny
Pop
Podmiot odpowiedzialny za ten produkt na terenie UE
Universal Music Group Polska Sp. z o.o.Więcej
Adres:
Czerniakowska 87aKod pocztowy: 00-718Miasto: WarszawaKraj: PolskaAdres email: universal@universalmusic.pl
Opinie o BILLIE EILISH Hit Me Hard And Soft LP
5.00
Liczba wystawionych opinii: 2
52
40
30
20
10
Kliknij ocenę aby filtrować opinie
Napisz swoją opinię
Niepotwierdzona zakupem
Ocena: /5