V/A Call Me By Your Name (Original Motion Picture Soundtrack) 2LP PINK
„Call Me By Your Name”, który reżyserował Luca Guadagnino podbił serca widzów na całym świecie. Film ten został uznany za jedną z piękniejszych miłosnych opowieści ostatnich lat. Historia Elio i Olivera, historia jednego lata definiująca dalsze życie wzruszała, rozpalała emocje i serca, ale też sprawiała, że czuliśmy ból i zagubienie głównych bohaterów. Mimo, że na ekranie widzieliśmy dwóch mężczyzn, każdy z nas bez względu na swoje preferencje chciałby zaznać takiej miłości. Jednak czym byłby sam obraz bez dźwięku, bez idealnie dobranej muzyki?
Ścieżka dźwiękowa do „Call Me By Your Name” to składanka. Jednak nie jest to przypadkowy zbiór różnych wykonawców. Wszystko co tutaj znajdziemy idealnie podkreśla emocje i całą paletę barw, którą odnajdujemy w tym filmie. Mamy tutaj przekrój od muzyki klasycznej, przez mało znane numery z lat 80., może z wyjątkiem „Words” F.R. Davida, a kończąc na balladach napisanych przez Sufjana Stevensa specjalnie do tego filmu. Poszczególne fragmenty tego albumu, może z wyjątkiem numerów Sufjana, nie mogą raczej funkcjonować bez miłości do tego filmu i tej historii.
Początek soundtracku należy do „Hallelujah Junction” Adamsa oraz „M.A.Y. in The Backyard” legendarnego Sakamoto. Te numery podkreślają młodzieńczy bunt i rozterki Elio po poznaniu Olivera. Idealnie wprowadzają nas w nastrój tego filmu, jak i w głąb umysłu głównego bohatera. Ryuichi Sakamoto pojawia się tutaj raz jeszcze w utworze „Germination”, który pomimo swojego subtelnego początku jest również pełen pewnych obaw i niepewności. Podobnie jest z „Une barque sur l’ocean” z suity „Miroirs” Ravela w wykonaniu Andre Laplante. Numer ten oplata nas swoją romantycznością i jednocześnie jest idealnym tłem dla rodzącego się uczucia. Jest w tym piękno, ale też pewne zagubienie, które zapewne towarzyszyło Elio, kiedy rozumiał, że Oliver nie jest dla niego tylko przyjacielem, czy też znajomym.
Prawdziwym bohaterem całego soundtracku jest jednak wspomniany Sufjan Stevens. Jego ballady, czyli „Futile Devices”, „Mystery of Love” i „Visions of Gideon” to ten film zamknięty w dźwiękach. W numerach tych jest tragizm, romantyzm, ale też ulotność wspomnianego lata, które kiedyś musi się skończyć. Kiedy pierwszy raz słuchałem tych numerów, Stevens zachwycił mnie tym, w jaki sposób potrafił uchwycić to uczucie i cały klimat związany z tą historią. „Mystery of Love” czy „Visions of Gideon” to nie były zwykłe piosenki napisane na potrzeby filmu. To była prawdziwa intymna opowieść, która wydawała się wręcz autobiograficzna. Jego wyczucie chwili i uczucie jakie włożył w te numery to było coś niesamowitego.
Dziś, po premierze jego albumu „Javelin” wiemy, że Stevens chyba śpiewał trochę o sobie samym, co jeszcze bardziej chwyta za serce. Co do wspomnianych numerów w klimacie lat 80. mam stosunek bardziej ambiwalentny. Kojarzą mi się z typowymi wakacyjnymi numerami, co w sumie uzupełnia cały ten obraz i tyle. Szkoda, że Stevens nie pokusił się o stworzenie całego soundtracku, bo wtedy mielibyśmy album, który mógłby funkcjonować na wielu płaszczach, tak jak i cała historia przedstawiona w filmie.
Tracklista:
A1 John Adams – Hallelujah Junction - 1st Movement
A2 Ryuichi Sakamoto – M.A.Y. In The Backyard
A3 Loredana Bertè – J'Adore Venise
A4 Bandolero – Paris Latino
B1 Frank Glazer – Sonatine Bureaucratique
B2 Alessio Bax – “Zion Hört Die Wächter Singen” From Cantata BWV 140 “Wachet Auf, Ruft Uns Die Stimme”
B3 Giorgio Moroder & Joe Esposito – Lady Lady Lady
C1 André Laplante – Une Barque Sur L'Ocean
C2 Sufjan Stevens – Futile Devices (Doveman Remix)
C3 Ryuichi Sakamoto – Germination
C4 F.R. David – Words
C5 Marco Armani – È La Vita
D1 Sufjan Stevens – Mystery Of Love
D2 Franco Battiato – Radio Varsavia
D3 The Psychedelic Furs – Love My Way
D4 Valéria Szervánszky & Ronald Cavaye – Le Jardin Féerique From Ma Mère L’Oye
D5 Sufjan Stevens – Visions Of Gideon
Kolorowe płyty winylowe cieszą oko każdego melomana, który lubi mieć coś specjalnego w swojej kolekcji winyli. Są to zazwyczaj limitowane wydawnictwa, które są ściśle ograniczone pod względem ilości. Skutkuje to w późniejszym czasie wzrostem wartości danej płyty i wówczas dane wydawnictwo staje się elementem poszukiwań zbieraczy płyt. Różnorodność w kwestii koloru płyty winylowej jest nieograniczona - płyta może zostać wytłoczona w jednym bądź wielu kolorach, może również posiadać swoistego rodzaju specjalnie wytworzone plamki tzw. splattery. Istnieją również płyty, na których zostały wytłoczone rysunki - takie wydawnictwa nazywa się picture disc (PD). Zachęcamy do zapoznania się z naszą ofertą kolorowych płyt winylowych i limitowanych wydań winyli, gdyż w przyszłości mogą się one okazać się udaną inwestycją!