THE NATIONAL First Two Pages Of Frankenstein LP
Najsmutniejszy zespół świata powrócił! Nie jest to jednak powrót pełny spektakularnych kompozycji, ani też przełomowy, od którego można zacząć przygodę z The National. “First Two Pages of Frankenstein" to album ważny dla samych muzyków, a przy jego tworzeniu nie przyświecała im chęć wydania nowej jakości czy niezapomnianych piosenek.
Zespół nagrywając płytę inspirował się motywami zaczerpniętymi z prozy Mary Shelley, z powieści "Frankenstein". Dlaczego akurat to? Matt Berninger od wielu lat zmaga się z depresją, co niemal doprowadziło do rozpadu kapeli. Historia szalonego naukowca, który stara się tchnąć życie w martwe ciało, doskonale odzwierciedla życie i stan psychiki wokalisty. Pomimo wewnętrznych problemów w zespole, pozostali muzycy pozostawali aktywni, a zwłaszcza Aaron Dessner. Gitarzysta współtworzył dwa przełomowe albumy Taylor Swift, czyli " Folklore" oraz "Evermore". Dzięki owocom tej współpracy z wokalistką, wielu słuchaczy mogło po raz pierwszy zetknąć się z The National. Ten sukces, najprawdopodobniej, był także bodźcem inicjującym rozpoczęcie prac nad nowymi kompozycjami i wyjście do szerszej publiczności.
The National to doskonała kapela, z doskonałymi wydawnictwami na swoim koncie. Ich muzyka od lat, porusza dusze i kruszy serca wielu słuchaczy. Moim absolutnym faworytem w dyskografii zespołu jest "Trouble Will Find Me". Ten magiczny album, jakimś nieokreślonym sposobem, zawsze mi towarzyszył w ważniejszych momentach życia. Niesamowite jest także to, że muzycy za każdym razem trafiają w ten czuły punkt, który sprawia, że w oczach zaczynają kołysać się łzy.
"Frankenstein", jak wspomniałem na początku, to swego rodzaju wyznanie, muzyczna terapia muzyków, co tylko podkreśla jego osobistą wartość. Kiedy pierwszy raz słuchałem ten album, czułem jak z Matta uchodzi powietrze, złe emocje, a cały zespół przeżywa coś w stylu katharsis. Jeśli ktoś spodziewa się spektakularnego, emocjonalnego wodospadu, to będzie zawiedziony. Jest to bardziej opowieść osoby po przejściach, z potężnym bagażem doświadczeń, ubranym w delikatną muzykę. Nie zaskakują mnie opinie tych słuchaczy, którzy zarzucają płycie nudę. W pewnym sensie mogę nawet przyznać im rację, ponieważ nie ma tu muzycznego efektu "wow", ale też nie o to tu chodziło.
Ze wszystkich utworów na albumie, najlepiej wypadają te nagrane z wokalistkami. Na pierwszy ogień pójdzie "The Alcott" z gościnnym występem Taylor Swift. Utwór ma w sobie klimat znany z jej solowych wydawnictw stworzonych w kooperacji z Aaronem. Jak dla mnie rewelacja. Największe wrażenie robią jednak kompozycje nagrane we współpracy z ikoną współczesnego indie, czyli Phoebe Bridgers. O ile pierwszy z dwóch numerów z jej udziałem, czyli "This Isn't Helping" brzmi dobrze, to “Your Mind Is Not Your Friend” totalnie zachwycił mnie swym pięknem. Już sam tytuł, w zestawieniu z problemami Matta, chwyta mocno za gardło. Z pełną powagą mogę powiedzieć, że jest to najlepszy utwór The National od wielu lat.
“First Two Pages of Frankenstein" to spowiedź człowieka pogrążonego w smutku, który mimo wszystko stara się dostrzec pozytywy czy kolory życia, człowieka, który podejmuje tytaniczną walkę, by w końcu uwolnić się z obezwładniających szponów depresji oraz móc wrócić do świata żywych. Bardzo dobrze, że Matt głośno mówi o swoim problemie i nawet, jeśli The National nie zachwycili krytyków tą muzyką, to być może pomogli ludziom znajdującym się w podobnej sytuacji.
Tracklist:
A1 Once Upon A Poolside
A2 Eucalyptus
A3 New Order T-Shirt
A4 This Isn't Helping
A5 Tropic Morning News
A6 Alien
B7 The Alcott
B8 Grease In Your Hair
B9 Ice Machines
B10 Your Mind Is Not Your Friend
B11 Send For Me