THE CURE Show 2LP
Uwielbiam tych mrocznych chłopców! Może z wiekiem przestałem być aż takim curowcem, ale co jakiś czas wracam do ich muzy. Zawsze są to powroty piękne i wzruszające. Mam swoją grupę ulubionych albumów w ich dyskografii, ale czasami mam chęć na The Cure w pigułce. Nie jestem fanem składanek typu „the best of”, dlatego częściej sięgam po koncertówki. Wiem, że zdania są podzielone na temat takich wydawnictw, ale są pewne albumy, które przenoszą nas w dany moment i stajemy się częścią tego wieczoru.
Może faktycznie „Paris”, czyli album koncertowy wydany w tym samym roku co „Show” jest lepszy, ale dla mnie są to dwa bardzo ważne i bardzo dobre wydawnictwa. „Paris” zdobył większe uznanie ze względu na to, że zespół pochylił się nad oldschoolowymi numerami, natomiast „Show” był ukłonem w kierunku bardziej przebojowego oblicza tej kapeli. Kiedy poznawałem ich muzę, to pierwszy wpadł w mój odtwarzacz właśnie „Show”, dlatego chyba też bardziej wrył się w moje mroczne serce. Zresztą uwielbiam bardziej popowe granie The Cure. Oprócz przebojowości i genialnych melodii mają w sobie niesamowity klimat, tak jak wszystko z ich katalogu zresztą!
Koncert ten został zarejestrowany w trakcie promowania „Wish”, więc znajdziemy tu sporo materiału z tego albumu. Zawszę kiedy słyszę „Open” mam ciary i tak też było w tym wypadku. Może nawet pokuszę się o stwierdzenie, że wypada lepiej niż w wersji studyjnej. Jest w tym przestrzeń i Robert był w doskonałej formie. Później po takim otwarciu dostajemy strzał w postaci „High”, czyli nadal pozostajemy w kręgu numerów z „Wish”. Oczywiście numer ten wypada równie fenomenalnie! Żałuję jednak, że nie ma w tym zestawie „Apart”, gdyż uważam, że jest to jedna z najpiękniejszych ballad The Cure i jednocześnie jedna z z najpiękniejszych piosenek o miłości, a raczej jej końcu. Moim ulubionym fragmentem jednak jest moment kiedy panowie biorą na warsztat „Just Like Heaven” oraz „Fascination Street”. Uwielbiam te numery, a vibe jaki tutaj tworzą, to coś pięknego. Nie zabrakło tu „Friday I’m In Love”. Może nie jest szczytem możliwości kompozytorskich Smitha i reszty, ale ma on dla mnie bardzo ważne osobiste znaczenie. Kiedy poznałem swoją dziewczynę, był to piątek (!) przechodzący w sobotę i odprowadzając ją na przystanek nuciłem właśnie ten właśnie numer.
Jednak nawet bez sentymentalnych wątków jest to naprawdę spoko track. Nie będę już przeciągać, gdyż mógłbym wymieniać i wymieniać. Reasumując! „Show” to bardzo udany live pokazujący tę bardziej piosenkową stronę The Cure, ale tak samo piękną i wyjątkową jak mrok zaklęty początkach ich twórczości.
Tracklista:
A1 Tape
A2 Open
A3 High
A4 Pictures Of You
A5 Lullaby
B1 Just Like Heaven
B2 Fascination Street
B3 A Night Like This
B4 Trust
B5 Doing The Unstuck
C1 The Walk
C2 Let's Go To Bed
C3 Friday I'm In Love
C4 Inbetween Days
C5 From The Edge Of The Deep Green Sea
D1 Never Enough
D2 Cut
D3 End