ROSALÍA Motomami 2LP Clear
Rosalía Vila Tobella przeszła na naszych oczach niesamowitą transformację – z wokalistki alternatywnej, tkwiącej w klimatach latino i flamenco, stała się gwiazdą popu celującą w największe festiwale i stadiony. Jej trzeci album, „Motomami”, to dowód na to, że nie boi się zmieniać kursu. Ten krążek to odważna podróż w nowe, eksperymentalne rejony, w których króluje taneczny vibe i elektroniczne brzmienia. Czy po pierwszym odsłuchu byłem zachwycony, czy wręcz przeciwnie? Sam nie wiem. Należałem do tych, którzy liczyli na dalszy ciąg mistycznych klimatów „Los ángeles” czy „El mal querer”. A Rosalía? Cóż, pokazała naszym oczekiwaniom środkowy palec.
Muszę przyznać, że brakowało mi tej magii jej głosu – tej zmysłowości i erotyzmu, który przywodził na myśl rozgrzane hiszpańskie noce. Zamiast tego dostałem taneczne rytmy, elektronika wzięła górę, a pierwsze odsłuchy pozostawiły we mnie lekkie rozczarowanie. Nie znalazłem tu tej głębi emocji, jaką przynosiły takie perełki jak „Reniego (Cap.5: Lamento)”. Ale im dłużej słuchałem, tym bardziej docierało do mnie, co Rosalía chciała tym albumem powiedzieć.
Nie zerwała przecież całkowicie z korzeniami – echa flamenco i latino słychać wyraźnie, zwłaszcza w takich numerach jak „CUUUUuuuuuute” czy „Bulerías”, gdzie wciąż buzuje latynoski temperament. Całość natomiast jest zanurzona w nowoczesnym brzmieniu – elektronika, hip-hopowy vibe i produkcja, która bez skrupułów patrzy w przyszłość. Mimo wszystko, nie każdy kawałek chwyta mnie za serce. „Chicken Teriyaki” to dla mnie kompletna zagadka – może ktoś odkryje w tym jakąś ukrytą głębię, ale ja czuję, jakby ten numer robił sobie ze mnie żarty.
Nie zmienia to faktu, że album jako całość broni się pomysłowością i brzmieniem. Wiadomo, że Rosalía miała wsparcie armii producentów, ale to ona rozdaje tu karty. Zamiast śpiewać romantyczne ballady na ulicach Barcelony, widzę ją teraz jako pewną siebie artystkę, która wie, czego chce i nie boi się zaryzykować. Czuć tu fascynację Charli XCX czy nawet Björk, co wychodzi jej całkiem nieźle, choć ja nadal tęsknię za jej bardziej klimatycznym wydaniem. Mimo to, takie numery jak „G3 N15”, „Hentai” czy poruszająca „SAKURA” mają w sobie ten magnetyzm, który sprawia, że z każdym kolejnym odsłuchem odkrywasz coś nowego.
„Motomami” to pop, który wymaga od słuchacza zaangażowania – nie wszystko dostajesz na tacy. A reedycja „Motomami+”? Oprócz podstawowej wersji dostajemy kilka dodatkowych utworów i remiksów, które domykają ten projekt. Nie traktuję tego jak odcinania kuponów, jak w przypadku miliona wersji „Future Nostalgii” Dua Lipy – raczej jako naturalne dopełnienie wizji Rosalíi i zamknięcie pewnego etapu w jej karierze.
Tracklist:
1. LP
1.Saoko
2. Candy
3. LA FAMA feat. The Weeknd
4. Bulerías
5. Chicken Teriyaki
6. Hentai
7. Bizcochito
8. G3 N15
9. Motomami
10. Diablo
11. Delirio De Grandeza
12. CUUUUuuuuuute
2. LP
1. Abcdefg
2. LA COMBI VERSACE feat. Tokischa
3. Como Un G
4. Thank Yu :)
5. Despechá
6. CANDY (Remix) feat. Chencho Corleone
7. LA FAMA (Live en el Palau Sant Jordi)
8. Aislamiento
9. La Kilié
10. Lax
11. Chiri
12. Sakura
Kolorowe płyty winylowe cieszą oko każdego melomana, który lubi mieć coś specjalnego w swojej kolekcji winyli. Są to zazwyczaj limitowane wydawnictwa, które są ściśle ograniczone pod względem ilości. Skutkuje to w późniejszym czasie wzrostem wartości danej płyty i wówczas dane wydawnictwo staje się elementem poszukiwań zbieraczy płyt. Różnorodność w kwestii koloru płyty winylowej jest nieograniczona - płyta może zostać wytłoczona w jednym bądź wielu kolorach, może również posiadać swoistego rodzaju specjalnie wytworzone plamki tzw. splattery. Istnieją również płyty, na których zostały wytłoczone rysunki - takie wydawnictwa nazywa się picture disc (PD). Zachęcamy do zapoznania się z naszą ofertą kolorowych płyt winylowych i limitowanych wydań winyli, gdyż w przyszłości mogą się one okazać się udaną inwestycją!