REPUBLIKA Republika Nieustanne Tango Jubileuszowa 2LP
Czasem zastanawiam się, jak by wyglądała muzyka, gdyby niektórzy artyści nadal byli z nami. Czy Alice In Chains stworzyłoby „Dirt 2.0”? Może Layne Staley odszedłby z zespołu, żeby skupić się na Mad Season i solowej karierze? A co z Perfect – czy nagrywaliby niesamowite albumy, gdyby Hołdys nie odpuścił? I Republika… Czy Grzegorz Ciechowski dalej tworzyłby te swoje genialne dzieła dla innych artystów? Nie dowiemy się nigdy, ale jedno jest pewne – wszyscy ci artyści zostawili po sobie ślad, który będzie inspirował jeszcze przez wiele pokoleń.
Dla mnie Grzegorz Ciechowski był jednym z największych, jeśli nie największym, artystą w historii polskiej muzyki rozrywkowej. Nie tylko wizjonerem i doskonałym kompozytorem, ale kimś, kto potrafił tworzyć muzykę ambitną, a jednocześnie przystępną – docierającą do szerokiego grona odbiorców. „Nieustanne Tango” uznaje się za najbardziej dojrzały, a dla wielu również najlepszy album Republiki. Był to album, który w pewnym sensie kontynuował brzmienie debiutanckich „Nowych Sytuacji”, ale na pewno nie był jego kopią. Już sama okładka wskazuje na pewne zerwanie z przeszłością – spalone „Nowe Sytuacje” jako metafora tworzenia czegoś nowego na zgliszczach starego.
Muzyka na tym albumie to nadal ten nowofalowy mix kabaretu z punkowym zacięciem, ale z większą dawką teatralności. Czasem ma się wrażenie, że uczestniczymy w jakimś mrocznym spektaklu, a Ciechowski niczym aktor snuje przed nami te ponure opowieści. Tytułowy utwór na początku albumu wciąga nas do tego świata – wyczuwalny jest vibe debiutu, ale w bardziej dojrzałej formie, z pełniejszym brzmieniem. Pomimo chłodu lat 80., jest tu więcej energii, więcej zadziorności. Grzegorz wydaje się w tym wszystkim bardziej wściekły – jakby był wkurzony na czasy, w których przyszło mu żyć. Gdy słuchasz tych buntowniczych, krzykliwych tekstów wymierzonych w system, aż trudno uwierzyć, że udało im się to wydać. Oczywiście, nie wszystko jest podane na tacy – Ciechowski używa wielu metafor i poetyckich zawijasów, co sprawia, że przekaz jest lekko zaszyfrowany.
Weźmy choćby genialny, wieńczący album numer „Poranna Wiadomość”, opisujący 13 grudnia 1981 roku, dzień wprowadzenia stanu wojennego. Muzyka tu ma w sobie posępny nastrój, a złowrogie i jednocześnie psychodeliczne klawisze Grzegorza wbijają nas w dziwny trans. Ten utwór zawsze kojarzył mi się z opuszczonym wesołym miasteczkiem, pełnym stęchlizny, z obdrapanymi karuzelami, które przyprawiają o dreszcze.
Ale jeśli miałbym wskazać swoje absolutnie ulubione momenty tego krążka, to postawiłbym na trzy utwory. „Fanatycy Ognia” – za duszę i przestrzeń w refrenach, „Wielki Hipnotyzer” – za genialne gitary Krzywańskiego, i wreszcie „Obcy Astronom” – numer, który stopniuje emocje w sposób doskonały i brzmi jak najlepsze kawałki Killing Joke. Republika absolutnie nie odstawała od światowych kapel tamtego czasu, a Ciechowski był artystą jedynym w swoim rodzaju, który potrafił zainspirować się innymi, ale na tej bazie stworzyć swój własny, unikalny styl.
Brakuje mi tego zespołu i głosu Ciechowskiego w zalewie radiowej tandety i bezbarwnych „artystów”, którzy wyglądają i brzmią, jakby byli produkowani w fabryce hitów. Te wszystkie jubileuszowe reedycje, choć budzą we mnie radość, przypominają mi też o smutnej rzeczywistości – że Grzegorz Ciechowski nigdy już niczego nowego nie nagra. Ale cieszy mnie, że pamięć o nim trwa i kolejne pokolenia mogą odkrywać jego muzykę
Tracklista:
NIEUSTANNE TANGO
A1. Nieustanne tango
A2. Psy Pawłowa
A3. Na barykadach walka trwa
A4. Hibernatus
B1. Zróbmy to (teraz)
B2. Wielki hipnotyzer
B3. Obcy astronom
B4. Fanatycy ognia
B5. Poranna wiadomość
DEMO
C1. Zróbmy to (teraz)
C2. Wielki hipnotyzer
C3. Na barykadach walka trwa
D1. Hibernatus
D2. Obcy astronom
D3. Republika (podkład instrumentalny)