OASIS The Masterplan 2LP
Dla jednych współcześni Beatlesi i soundtrack czasów licealnych, dla innych zaś dwóch braci, którym zabrakło talentu i pokory, aby zostać Beatlesami. No cóż, Oasis od samego początku elektryzowało słuchaczy. Ja jednak ustawiam się w grupie bardziej na tak, niż na nie. Uwielbiam dwa pierwsze albumy Oasis i większość numerów z późniejszych płyt. Jestem również jednym z tych, który by poszedł na ich reaktywacyjny koncert i szalał jak opętany przy takich numerach jak „Rock 'n' Roll Star”. Uważam, że prędzej czy później to się wydarzy.
Z całym szacunkiem do zespołu, nie mogę jednak znieść solowych karier muzyków. Albo inaczej... O ile Noel coś tam sobie gra, udowadniając jednocześnie, że to on był od zawsze mózgiem tej operacji, to Liam odkrył potęgę Internetu i gadania w nim głupot. W jego przypadku zniknęła gdzieś muzyka, a zostały tweety i wypowiedzi na poziomie polskich kabaretów. Jednak fanatycy widzący w nim drugiego Lennona będą kręcić fikołki ze śmiechu, nie ważne co powie lub napisze, bo Liam to jest taki urwis i rockman, że szok. Mimo wszystko, jego koncerty są zawsze wyprzedane. Moim zdaniem nie wynika to z tego, że solowe albumy Liama trzymają spoko poziom, a bardziej jest to sentyment fanów, którzy chcą usłyszeć na żywo „Wonderwall”. Nie zmienia to jednak faktu, że Oasis było mega bandem, który podbijał listy przebojów. Trzeba napisać wprost - Noel był genialnym kompozytorem, a Liam świetnym frontmanem. „The Masterplan” to w sumie potwierdzenie tych słów i jednocześnie dowód na ich dobrą formę artystyczną.
Ktoś powie, że przecież te numery to zbiór singli. No właśnie! Nawet numery, które nie wchodziły na pełne albumy były świetne! Już otwierający to wydawnictwo „Acquiesce” czy następujący po nim „Underneath the Sky” sprawia, że chce się powiedzieć „fok ow”, zarzucić bluzę adidasa i z odpalonym petem w zębach ruszyć do pobliskiego baru w Manchesterze. Miazga. Zresztą chyba za to najbardziej lubiłem Oasis. Za ten klimacik rodem z zadymionych knajp, gdzie na ścianie wisi foto królowej i Davida Beckhama, a w tle przygrywa „Helter Skelter”. Nawet kiedy panowie biorą się za bardziej popowe klimaty, jak w świetnym i nostalgicznym „Talk Tonight” czy „Going Nowhere”, jest w tym mega vibe, którego nikt z nurtu zwanego brit popem nie mógł powtórzyć. Prawdziwą perłą jest również kawałek tytułowy. Jest to jeden z najlepszych numerów wykonanych przez Noela w jego karierze. Cudo.
Można w sumie dyskutować, że takie kapele jak Blur (których kiedyś uwielbiałem) były bardziej innowacyjne. Jednak muzyka wspomnianego bandu jakoś się zestarzała na tyle, że nie chce mi się wracać do tych płyt. Natomiast Oasis pomimo upływu lat nadal ma w sobie to coś. Przyznam, że trochę się nakręciłem pisząc te słowa i chyba spędzę cały dzień z muzą braci, a później obejrzę np. „Green Street Hooligans”. No i to jest masterplan na dziś!
Tracklista:
A1. Acquiesce (Remastered)
A2. Underneath The Sky (Remastered)
A3. Talk Tonight (Remastered)
A4. Going Nowhere (Remastered)
B1. Fade Away (Remastered)
B2. The Swamp Song (Remastered)
B3. I Am The Walrus – Live Glasgow Cathouse June ‘94 (Remastered)
C1. Listen Up (Remastered)
C2. Rockin' Chair (Remastered)
C3. Half The World Away (Remastered)
D1. (It's Good) To Be Free (Remastered)
D2. Stay Young (Remastered)
D3. Headshrinker (Remastered)
D4. The Masterplan (Remastered)