MIKE OLDFIELD Tubular Bells 2LP 50TH ANNIVERSARY
"Tubular Bells" ten album zna chyba każdy, a jeśli nie, to przynajmniej jego początkowy motyw. Czy młody Oldfield podejrzewał, że nagrywając tę płytę zmieni bieg muzyki? Nie sądzę. Jeśli nawet pobieżnie prześledzi się historię tego tytułu, od razu rzuca się w oczy to, że ówczesny świat nie był gotowy na przyjęcie takiej muzyki. Wszystkie podejmowane próby wydania "Bells" kończyły się fiaskiem i brakiem zainteresowania jego dźwiękowymi kolażami. Oldfield nie mieścił się w ramach tego, co uznawano z rock progresywny lub też, nazwijmy to, alternatywę tamtych czasów. Nikt nie wierzył w to, aby kogoś interesowały "dziwne" numery trwające po 20 minut. Kiedy Mike'a powoli opuszczały marzenia o opublikowaniu swojego debiutu, na jego drodze pojawił się Richard Branson.
Ten właściciel studia nagrań oraz sklepu płytowego dostrzegł wielki potencjał Oldfielda i postanowił dać mu szansę. Pan Branson był wtedy w trakcie otwierania małej wytwórni, o nazwie Virgin Records. Dzięki tej współpracy Oldfield załatwił dwie sprawy za jednym zamachem, zdobył zarówno wydawcę, jak i miejsce, gdzie mógł dalej tworzyć, mieć dostęp pełny do profesjonalnego sprzętu, a nie tego, co uda mu się zdobyć. 25 maja 1973 na świat przyszedł album "Tubular Bells".
Czy "mejdżorsi" mieli rację? Czy słuchacze odrzucili pomysły młodego Oldfielda? Zdecydowanie nie! Świat muzyki rockowej się zmienił i niekonwencjonalne pomysły, były jak najbardziej na czasie. Ludzie mieli już dość stereotypowego podejścia do grania i szukali czegoś nowego. Prym wiodły w tym kapele, jak King Crimson czy równie nowatorski i debiutujący Camel. W przypadku "Dzwonów" nie można też pominąć filmu "Egzorcysta", kultowego horroru w reżyserii Williama Friedkinka. Początkowy motyw suity został wykorzystany w ścieżce dźwiękowej do tego obrazu. Muzyka idealnie spasowała się z jego klimatem, a nawet spotęgowała poczucie grozy. Film, jak wiemy, okazał się wielkim sukcesem, co również pomogło Oldfieldowi w sprzedaży swojego wydawnictwa.
Czy po upływie tych 50 lat ten album nadal robi tak piorunujące wrażenie? Na mnie niekoniecznie. Nie ulega jednak wątpliwości, że w tej muzyce jest coś magicznego, coś co nadal przykuwa uwagę wielu słuchaczy. Niestety spektakularny sukces "Dzwonów" przypiął łatkę Oldfieldowi, który stał się w pewnym sensie więźniem "Tubular Bells". Nie ważne, co by zrobił, to i tak największe emocje wywołuje właśnie ten tytuł i jego kolejne wersje. Czy przeszkadza to samemu twórcy? Nie wiem, ale nie zmienia to faktu, że jest to album wybitny, który zasłużenie zapisał się w historii muzyki, nie tylko rockowej.
Tracklista:
A1 Tubular Bells – Part One (2023 Half Speed Master by Miles Showell)
B1 Tubular Bells – Part Two (2023 Half Speed Master by Miles Showell)
C1 Tubular Bells 4 Intro (previously unreleased demo 2017)
C2 Tubular Bells/In Dulci Jubilo (Music for the Opening Ceremony of the London 2012 Olympic Games)
D1 Tubular X
D2 Tubular Bells (Mike Oldfield & YORK Remix)
D3 Mike Oldfield's Single (Theme From Tubular Bells)