METALLICA S&M 3LP
Pamiętam jak każdy metalowiec przecierał oczy ze zdumienia... Metallica z orkiestrą?! Pamiętam również, jak ostrzyłem zęby na widok podwójnej kasety w osiedlowym sklepie muzycznym z tym tytułem. Nie było to co prawda żadne novum w świecie rocka czy metalu. Takie rzeczy robiło już chociażby Deep Purple pod koniec lat 60. Metallica jednak zrobiła to na większą skalę i z większą pompą.
Mieli trochę ułatwione zadanie, bo nie był to materiał napisany specjalnie na ten koncert, a „The best of" z orkiestrą. Poprzednie wydawnictwa Mety dzieliły fanów, natomiast przy okazji „S&M” miałem wrażenie, że nastąpiło pojednanie. Dlaczego? Bo Meta zabrzmiała tu jak ten band, o którym metalowcy śnili od lat. Oczywiście padały hasła, że to dla kasy itp. Chociaż tak naprawdę ten temat w ich przypadku jest wałkowany od „Black Albumu”. Nie ważne, co zrobi ten zespół, i tak zawsze jest gadka o kasie i sprzedaniu ideałów, odkąd ścięli włosy i pojawili się na MTV. Jednak w tych koncertach i na tym wydawnictwie jest dusza, która moim zdaniem gdzieś uciekła z tego zespołu wiele lat temu.
Mam większą frajdę wracając do garaży, czy orkiestry, niż chociażby słuchając „72 Seasons”. Publika na tym koncercie również daje z siebie wszystko. Dośpiewuje fragmenty numerów, cieszy się każdym dźwiękiem serwowanym przez Metę i orkiestrę Michaela Kamena. Warto zaznaczyć, iż plotka głosi, że to właśnie Michael był jednym z pomysłodawców tych koncertów, które zespół zagrał 21 i 22 kwietnia 1999 roku. Kamen nie był też dyrygentem z pierwszej łapanki. Współpracował już z Metallicą przy numerze „Nothing Else Matters”, więc było to dosyć naturalne posunięcie. Tak czy inaczej, koncerty okazały się sukcesem zarówno artystycznym, jak i komercyjnym, co zresztą było do przewidzenia.
Mamy tu oczywiście pewne niedociągnięcia, jak chociażby zagłuszanie jednych przez drugich, ale dzięki temu bije z tego prawda. Meta w sumie uczyła się grania w takiej formule, ale mimo wszystko wyszło ok. Kiedy pierwszy raz odpaliłem ten koncert byłem pełen obaw, które zaszczepili we mnie starsi koledzy w koszulkach „Kill’ Em All”. Jednak kiedy usłyszałem chociażby wykonanie „Master Of Puppets” czy „One” wiedziałem, że album ten szybko nie opuści mojego walkmana. Natomiast kiedy pierwszy raz zobaczyłem koncert w wersji wideo na TVP2, totalnie zwariowałem na ich punkcie. Był to oczywiście inny poziom niż chociażby „Live Shit: Binge & Purge”, ale i tak było zajebiście. Winylowe wydanie tego to byłoby coś!
No dobra, wracamy jednak do orkiestry... Genialnie wypadły tu nie tylko hity ze złotego okresu kapeli, ale też numery z ery „Load/ReLoad”. Czasami miałem wrażenie, że te piosenki były pisane z myślą o takim wydarzeniu. „Bleeding Me”, „Outlaw Torn” czy „The Memory Remains” zabrzmiały tu niesamowicie i elegancko wpisały się w tracklistę tego koncertu. Może jedynie „Hero Of The Day” wypada tu blado, ale i w oryginale jest to bardzo średni numer, który można było chociażby zastąpić perłą w postaci „Fixxxer”, no ale... Klimatycznie i jeszcze bardziej nastrojowo zabrzmiało tu również wspomniane „Nothing Else Matters”. Wersja ta wydaje mi się bardziej pełna i bardziej nostalgiczna niż na kultowym „czarnym albumie”.
„S&M” to również dwa premierowe numery, na które fani czekali. Mowa tu o „No Leaf Clover” oraz „- Human” . Zarówno jeden i drugi track brzmi zajebiście. "No Leaf" to przede wszystkim Kirk, którego gitara niesie ten numer, a "- Human" to dla mnie taki odrzut z któregoś „Loadu”. „S&M” w pewnym sensie kończy okres Mety jako zespołu, który chciał poszukiwać i tworzyć coś nowego. Kolejne albumy nagrane po odejściu Jasona nie są tak złe, jak się mówi, jednak nie ma w nich duszy. Słychać to również na drugiej części „S&M” z 2020 roku. Pomimo, że materiał jest zrealizowany ciut lepiej, brakuje w tym wszystkim prawdy i Jasona, który był wspomnianą duszą kapeli.
Na chwilę obecną panowie są więźniami swoich fanów, którzy oczekują thrashu, którego już raczej w sercach nie mają. Dlatego wolałbym usłyszeć kontynuację pomysłów z lat 90., niż niekoniecznie trafione metalowe albumy. Nie zmienia to faktu, że Metallica to dla mnie zespół ważny, któremu mimo wszystko nadal kibicuję ze względu na wielki sentyment, nawet jeśli prawdy w ich graniu już dawno nie ma.
Tracklista
A1 The Ecstasy Of Gold
A2 The Call Of Ktulu
A3 Master Of Puppets
B1 Of Wolf And Man
B2 The Thing That Should Not Be
B3 Fuel
B4 The Memory Remains
C1 No Leaf Clover
C2 Hero Of The Day
C3 Devil's Dance
C4 Bleeding Me
D1 Nothing Else Matters
D2 Until It Sleeps
D3 For Whom The Bell Tolls
D4 - Human
E1 Wherever I May Roam
E2 The Outlaw Torn
E3 Sad But True
F1 One
F2 Enter Sandman
F3 Battery
Metallica - płyty winylowe, płyty CD i merch
Nie będzie przesadą jeśli powiem, że Meta to najpopularniejsza i chyba największa kapela metalowa na świecie. Powstali w 1981 roku, dwa lata później wydali swój debiut "Kill' Em All", który nie tylko zachwycił fanów na całym świecie, ale też stworzył nowy gatunek – thrash metal! Następne albumy czyli "Ride The Lighting" (1984) oraz "Master Of Puppets" (1986) to już miazga totalna. Niestety w 1986 w wypadku zginął Cliff Burton (bass), czyli jeden z najbardziej innowacyjnych basistów metalowych ever. Jakby wyglądała muza Mety gdyby nadal żył?
Tego nigdy się nie dowiemy. Zespół kontynuował działalność z nowym basistą. Szeregi Mety zasilił Jason Newsted, który zadebiutował najpierw na EP "Garage Days Re-Revisited" (1987), a następnie na kultowym "And Justice For All" (1988). Do dziś dnia brzmienie basu na tym albumie, a raczej jego maksymalne wyciszenie budzi kontrowersje w środowisku fanów. Tak, czy inaczej album to kompletny majstersztyk i klasyka, która już bardziej klasyczna nie może być. Metallica nakręciła też pierwszy klip w swojej karierze (chociaż kiedyś muzycy upierali się, że nigdy tego nie zrobią) promując ten album do numeru "One". Trasa promująca album okazała się również olbrzymim sukcesem. W tym samym czasie MTV również rosło w siłe, to te czasy kiedy była tam muzyka, więc "One" rownież biło rekordy popularności. Metallica zabrała się za nagrywanie kolejnego albumu pod okiem producenta Boba Rocka. W 1991 roku wydali swój "Czarny Album" o tytule "Metallica". Zespół zaprezentował bardziej melodyjne oblicze, mamy tutaj mniej rozbudowane kompozycje. Jest to wejście Mety do świata totalnego mainstremu. Każdy singiel był hitem, trasa koncertowa biła rekordy popularności. Jej zapisem było klasyczne wydawnictwo koncertowe, czyli "Live Shit: Binge & Purge" (1993).
Zespół ściął włosy i zaczął komponować nowe numery. Ścięcie włosów dla starych fanów było symboliczne, oznaczało dla nich ugrzecznienie wyglądu oraz muzyki. Tak też się stało. Zespół wydał dwa albumy "Load" (1996) oraz "ReLoad" (1997). Łagodne, komercyjne brzmienie, czy nawet numery country. Wielu starych fanów odwróciło się od zespołu, jednak przyszło wielu nowych. Są to bardzo dobre albumy, inne ale trzymają poziom. Nastąpiła kolejna zmiana w składzie. W 2001 roku zespół opuścił Jason, będący zmęczony zespołem, oraz wiecznymi awanturami z innymi muzykami. Mimo to w 2003 roku wyszedł nowy album Metallicy, najbardziej kontrowersyjny, czyli "St. Anger".
W tym samym roku do zespołu dołączył nowy basista Robert Trujillo, jednak w studiu bass dograł Bob Rock. Robert wystąpił na dvd z próbą zespołu, na którym grają cały materiał z St. Anger. DVD było dołączone jako bonus do albumu CD. Robert zadebiutował jako pełnoprawny muzyk dopiero w 2008 na bardzo dobrym albumie "Death Magnetic". Zespół wrócił do kompozycji bardziej rozbudowanych, tak jak na "And Justice For All" jednak sporo mu brakowało do formy zespołu z tego okresu. Mimo wszystko był i jest to bardzo dobry album. W 2011 roku doszło do kolejnego kontrowersyjnego projektu Metallicy. Wspólny abum z Lou Reedem "Lulu". Kto słyszał ten wie co się tam dzieje. W tym samym roku zespół wydał też EP "Beyond Magnetic". Zawierała ona 4 nowe numery, które nie weszły na "Death Magnetic". Ich ostatni studyjny album ukazał się w 2016, a nazywa się "Hardwired...To Self Destruct". Było to podwójne, a w wersji deluxe potrójne wydawnictwo. Do każdego numeru zespół zrealizował teledysk. Album zyskał uznanie fanów i krytyków. Na chwilę obecną zespół komponuje nowe numery, oraz czeka na powrót do koncertowania ze względu na odejście Jamesa na odwyk. W tym czasie w naszym sklepie możecie uzupełnić lub uzbierać dyskografię Metallicy na płytach winylowych lub płytach cd, które posiadamy w rewelacyjnych cenach. Zapraszamy!