METALLICA Load Remastered 2025 2LP
Promocja Okazja Preorder

METALLICA Load Remastered 2025 2LP

239,99 zł / szt.
223,19 zł
brutto / szt.
-7% Promocja ograniczona
Najniższa cena produktu w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki: 239,99 zł / szt.
Kod produktu: 6519737
Stan: Nowy
Wykonawca: METALLICA
Wytwórnia: Universal Music
Styl Muzyczny: Hard Rock, Alternative Rock
  • Vinyl, LP, Album
Przedsprzedaż, wysyłka w dniu premiery
Przedsprzedaż, wysyłka w dniu premiery
Dodaj do ulubionych
Możesz kupić także poprzez:
DARMOWA DOSTAWA do paczkomatu od wydanych 200 zł
ODROCZONE PŁATNOŚCI Kup teraz, zapłać za 30 dni, jeżeli nie zwrócisz.

Czy ta reedycja jest potrzebna? 
Jako fan cieszę się niesamowicie, ale jeśli odrzucę bycie fanboyem tej kapeli, coś mi tu nie pasuje. Uważam, że „Load” i „ReLoad” brzmią świetnie i zbytnio nie ma co tam poprawiać. Rozumiem jednak, że Metallica teraz wypuszcza te boksy i zapewne dostaniemy tego typu wydawnictwa związane i z „ReLoad”, i „St. Anger”. Co do tego ostatniego, cieszę się chyba najbardziej, bo w tym okresie panowie zagrali sporo ciekawych koncertów, łącznie z tym w więzieniu, a i demówki z tych sesji to również coś, co jest owiane tajemnicą.
Co do zawartości boxa „Load”, to mamy tutaj podobny schemat co przy poprzednich. Są archiwalne koncerty, jest książka, kostki, demówki czy repliki okładek magazynów. Tak naprawdę mamy tutaj „stragan”, który u takiego gościa jak ja powoduje sięganie po portfel... Jednak najważniejsza jest muzyka, która, jak dla mnie, jest wyborna, pomimo iż faktycznie miałem problemy z tym tytułem za dzieciaka. Trzeba sobie powiedzieć szczerze, że dla wielu fanów był to początek końca Metalliki. Panowie tym albumem pogrzebali thrashowe brzmienie i stali się gwiazdami muzyki pop-rockowej. Pościnali włosy, pomalowali paznokcie i założyli kowbojskie kapelusze. Metal był już tylko w nazwie, ponieważ ich brzmienie stało się łagodne i tak naprawdę dla każdego. Nie było tam już szaleńczych temp, a bardziej sabbathowe riffy owiane grunge'owym klimatem lat 90., które mieszały się nawet z fascynacją muzyką country.
Zespół oczywiście został opluty, wyklęty i zwyzywany przez fanów, którzy nadal oczekiwali kontynuacji „Ride” czy „Master of Puppets”. Z metalowej ekipy stali się uosobieniem komercji i totalnego sprzedania ideałów. Fani pytali, co się stało z tą ekipą, która mówiła, że nigdy nie nagra klipu, bo nie na tym polega punk rock... Każdy z moich starszych znajomych pluł i wierzgał, słuchając kasety, na okładce której widniała krew i sperma. Ja jeszcze przed przesłuchaniem albumu też krzyczałem: „gdzie jest metal, gdzie?!”. Byłem w totalnym owczym pędzie i gadałem jakieś bzdury o tym, że kiedyś to był zespół, a teraz to są marionetki na sznurku wytwórni.
Po pierwszym przesłuchaniu faktycznie czułem zakłopotanie. Nie otrzymałem tam bangerów na miarę „Sad But True” czy „Battery”. Czułem lekki niedosyt oraz rozbicie... Miałem wrażenie, że jedna z kapel, która wprowadzała mnie w świat metalu, zdradziła mnie i zostawiła samego. Jednak były tam numery, które sprawiły, że z automatu za pomocą tabów uczyłem się ich na swoim akustyku. Mimo wszystko, żeby nie wypaść z kręgu znajomych, psioczyłem na ten album jak inni.
Z wiekiem jednak gusta, jak i pewne poglądy na sztukę, się zmieniają. Zacząłem dostrzegać w „Load” pewną magię, której w pewnym sensie brakuje na ostatnich, bardziej metalowych wydawnictwach tej kapeli. Mimo że w gitarach nie ma tutaj tej wściekłości i tej jadowitości, jak chociażby na „...And Justice”, to nadal jest w tym wielka klasa. Czasami wydaje mi się, że ten tytuł oraz poprzedzający go „Black Album” były swoistym zadośćuczynieniem dla Jasona za fatalne brzmienie basu na „czwórce”. Tutaj jego instrument jest wyeksponowany idealnie. Wielokrotnie również jest bardzo ważną częścią numeru, jak chociażby w „Until It Sleeps” czy „King Nothing”, które uwielbiam do szaleństwa. Mimo że kapela gra lżej, to w jego soundzie jest ta wspomniana sabbathowa nutka, która idealnie wpasowuje się w koncepcję całego krążka.
Jak już jesteśmy przy sabbathowych brzmieniach, to nie sposób pominąć rozprawienia się ze smutkiem po śmierci Cliffa w postaci doskonałego „The Outlaw Torn”. W przypadku tej reedycji, tego boxa, numer ten po raz pierwszy zostanie wydany w wersji rozszerzonej. Jednak absolutną wizytówką tego krążka, jak dla mnie, jest „Bleeding Me”, który dotyka problemu depresji. Dwa najdłuższe, walcowate numery, które przepięknie dawkują emocje i genialnie budują napięcie. Pomimo odejścia od metalu, w tych numerach naprawdę się dzieje!
Kolejnym mocarnym fragmentem „Load” jest ballada country, czyli „Mama Said”. Numer ten opowiada o śmierci matki Jamesa, a raczej o żalu, który wypełnia jego serce. Jest w tym smutek, pewien brak pogodzenia się z zaistniałą sytuacją. Uwielbiam ten track, który pomimo hejtu metalowców uważam za doskonały. Za każdym razem, kiedy go słucham, mam po prostu gęsią skórkę, a wzruszenie zatyka mi gardło.
Pomimo tego, iż album ten uważam po latach za serio udany i wydaje mi się, że po latach zyskał kultowy status w środowisku bardziej otwartych fanów, są tutaj oczywiście i minusy. Mamy tutaj momenty, które odrzucały mnie wiele lat temu i odrzucają do dziś. Tandetny i do bólu cukierkowy „Hero of the Day” czy schematyczny i wręcz nickelbackowy „Ronnie” to numery, których nie kumam i chyba nigdy nie skumam. Nie wiem, czy remaster cokolwiek zmieni w moim odczuciu, ale jestem ciekawy, jak brzmiały pierwotne wersje tych numerów.
Jednak tak jak wspomniałem, po latach „Load” się broni i ma w sobie więcej duszy i dojrzałości niż to, co panowie robią teraz. Wydaje mi się, że raczej w tym wszystkim nie chodziło aż tak o pieniądze, a bardziej o to, że Metallica miała już dość grania metalu. Chcieli stworzyć coś zupełnie innego, coś, co wprowadzi ich w inne muzyczne zakamarki. Dziś starają się wrócić do tego thrashowego grania, co wychodzi im dosyć kwadratowo. Jeśli mam być szczery, to usłyszałbym bardziej coś w stylu „Until” niż kolejny pseudo-metalowy numer, który nie wnosi już nic. Dlatego też mam nadzieję, że wywiady, w których to Kirk opowiada, że z miłą chęcią powróciłby do tego soundu, staną się rzeczywistością. Wiem, wiem, że James niekoniecznie lubi ten okres, ale trzeba przyznać, że jego wokal wkomponował się w te pomysły znakomicie. „Load” i „ReLoad” to dla mnie albumy klasyczne, do których uwielbiam wracać i mam nadzieję, że tego typu wydawnictwo odświeży również ich koncertową setlistę, bo chciałbym usłyszeć kilka z tych numerów w wersji live. Czy tak się stanie? Pożyjemy, zobaczymy!

Pięciokrotnie platynowy album „Load” w nowej zremasterowanej wersji. Wyprodukowany przez Boba Rocka krążek jest następcą słynnego „Czarnego albumu”, czyli krążka zatytułowanego po prostu „Metallica” – najlepiej sprzedającego się wydawnictwa w karierze grupy. Na płycie znajdą się uwielbiane przez fanów „Until It Sleeps”, „Hero of the Day” czy „King Nothing”. Materiał został zremasterowany przez Reubena Cohena w Lurssen Mastering pod nadzorem producenta wykonawczego Grega Fidelmana.

Zremasterowana edycja Load na podwójnym LP 180-gramowym winylu w rozkładanej okładce i dwóch drukowanych wkładkach.

 

Tracklista:
A1 Ain't My Bitch
A2 2 X 4
A3 The House Jack Built
A4 Until It Sleeps
B1 King Nothing
B2 Hero Of The Day
B3 Bleeding Me
C1 Cure
C2 Poor Twisted Me
C3 Wasted My Hate
C4 Mama Said
D1 Thorn Within
D2 Ronnie
D3 The Outlaw Torn

StanNowy
WykonawcaMETALLICA
WytwórniaUniversal Music
Symbol
6519737
Kod producenta
0602465197372
pre-orderWięcej
pre-order
13-06-2025
Asortyment
LP
Stan
Nowy
Wykonawca
METALLICAWięcej

Metallica - płyty winylowe, płyty CD i merch

Nie będzie przesadą jeśli powiem, że Meta to najpopularniejsza i chyba największa kapela metalowa na świecie. Powstali w 1981 roku, dwa lata później wydali swój debiut "Kill' Em All", który nie tylko zachwycił fanów na całym świecie, ale też stworzył nowy gatunek – thrash metal! Następne albumy czyli "Ride The Lighting" (1984) oraz "Master Of Puppets" (1986) to już miazga totalna. Niestety w 1986 w wypadku zginął Cliff Burton (bass), czyli jeden z najbardziej innowacyjnych basistów metalowych ever. Jakby wyglądała muza Mety gdyby nadal żył?

 

Tego nigdy się nie dowiemy. Zespół kontynuował działalność z nowym basistą. Szeregi Mety zasilił Jason Newsted, który zadebiutował najpierw na EP "Garage Days Re-Revisited" (1987), a następnie na kultowym "And Justice For All" (1988). Do dziś dnia brzmienie basu na tym albumie, a raczej jego maksymalne wyciszenie budzi kontrowersje w środowisku fanów. Tak, czy inaczej album to kompletny majstersztyk i klasyka, która już bardziej klasyczna nie może być. Metallica nakręciła też pierwszy klip w swojej karierze (chociaż kiedyś muzycy upierali się, że nigdy tego nie zrobią) promując ten album do numeru "One". Trasa promująca album okazała się również olbrzymim sukcesem. W tym samym czasie MTV również rosło w siłe, to te czasy kiedy była tam muzyka, więc "One" rownież biło rekordy popularności. Metallica zabrała się za nagrywanie kolejnego albumu pod okiem producenta Boba Rocka. W 1991 roku wydali swój "Czarny Album" o tytule "Metallica". Zespół zaprezentował bardziej melodyjne oblicze, mamy tutaj mniej rozbudowane kompozycje. Jest to wejście Mety do świata totalnego mainstremu. Każdy singiel był hitem, trasa koncertowa biła rekordy popularności. Jej zapisem było klasyczne wydawnictwo koncertowe, czyli "Live Shit: Binge & Purge" (1993).

 

Zespół ściął włosy i zaczął komponować nowe numery. Ścięcie włosów dla starych fanów było symboliczne, oznaczało dla nich ugrzecznienie wyglądu oraz muzyki. Tak też się stało. Zespół wydał dwa albumy "Load" (1996) oraz "ReLoad" (1997). Łagodne, komercyjne brzmienie, czy nawet numery country. Wielu starych fanów odwróciło się od zespołu, jednak przyszło wielu nowych. Są to bardzo dobre albumy, inne ale trzymają poziom. Nastąpiła kolejna zmiana w składzie. W 2001 roku zespół opuścił Jason, będący zmęczony zespołem, oraz wiecznymi awanturami z innymi muzykami. Mimo to w 2003 roku wyszedł nowy album Metallicy, najbardziej kontrowersyjny, czyli "St. Anger".

 

W tym samym roku do zespołu dołączył nowy basista Robert Trujillo, jednak w studiu bass dograł Bob Rock. Robert wystąpił na dvd z próbą zespołu, na którym grają cały materiał z St. Anger. DVD było dołączone jako bonus do albumu CD. Robert zadebiutował jako pełnoprawny muzyk dopiero w 2008 na bardzo dobrym albumie "Death Magnetic". Zespół wrócił do kompozycji bardziej rozbudowanych, tak jak na "And Justice For All" jednak sporo mu brakowało do formy zespołu z tego okresu. Mimo wszystko był i jest to bardzo dobry album. W 2011 roku doszło do kolejnego kontrowersyjnego projektu Metallicy. Wspólny abum z Lou Reedem "Lulu". Kto słyszał ten wie co się tam dzieje. W tym samym roku zespół wydał też EP "Beyond Magnetic". Zawierała ona 4 nowe numery, które nie weszły na "Death Magnetic". Ich ostatni studyjny album ukazał się w 2016, a nazywa się "Hardwired...To Self Destruct". Było to podwójne, a w wersji deluxe potrójne wydawnictwo. Do każdego numeru zespół zrealizował teledysk. Album zyskał uznanie fanów i krytyków. Na chwilę obecną zespół komponuje nowe numery, oraz czeka na powrót do koncertowania ze względu na odejście Jamesa na odwyk. W tym czasie w naszym sklepie możecie uzupełnić lub uzbierać dyskografię Metallicy na płytach winylowych lub płytach cd, które posiadamy w rewelacyjnych cenach. Zapraszamy!

 

Tytuł
Load (2lp) (remastered 2025)
Wytwórnia
Universal Music
Format
2LP
Kod EAN
0602465197372
Numer katalogowy
6519737
Data premiery
13-06-2025
Gatunek muzyczny
Rock
Styl Muzyczny
Hard Rock
Alternative Rock
Napisz swoją opinię
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Prawdziwe opinie klientów
4.9 / 5.0 26906 opinii
pixel