LINKIN PARK From Zero LP
Gdy tylko pojawiły się plotki o powrocie Linkin Park, wielu z nas podchodziło do tego z dystansem. Jedni wątpili, inni śmiali się, że to nie ma prawa się udać. Ale jednak stało się – Linkin Park wraca. I teraz kluczowe pytanie: czy to ma sens? Chester Bennington był sercem tego zespołu, głosem, który porywał tłumy zbuntowanych nastolatków od samego początku. Trudno było wyobrazić sobie zespół bez niego. Sam miałem mieszane uczucia, może nawet powinno się zacząć od nowa pod inną nazwą? Przecież Soundgarden bez Chrisa Cornella też nie miałoby racji bytu. Ale z drugiej strony, czy kiedy tracimy kogoś bliskiego, zmieniamy własne nazwisko?
Nie mogę powiedzieć, że jestem największym fanem Linkin Park, ale te pierwsze trzy albumy mam w sercu, więc, choć z dystansem, śledziłem wszystkie informacje. Kiedy na ich stronie pojawił się licznik, czułem, że coś się szykuje. Ale szczerze? Myślałem, że znów dostaniemy jakieś odgrzewane kotlety – box set albo kompilację. Dlatego, kiedy ogłosili tytuł "From Zero", nazwę nowego wokalisty i datę streamu, pomyślałem: "Dobra, dam im jeszcze jedną szansę. Ale serio, ostatnią!"
No i tak siedziałem w nocy z czwartku na piątek, patrząc na to, co przygotowali. Wszystko stało się jasne – nowy skład, nowy początek. Miejsce Chestera zajęła Emily Armstrong z Dead Sara, a za perkusją pojawił się Colin Brittain. Dobra wiadomość dla fanów – Brad Delson nadal jest częścią zespołu, chociaż nie mógł być obecny na tym występie. Ale to Emily skradła show i przyznam – to ogromne wyzwanie, wejść w buty Chestera. Przedstawili się światu nowym utworem "The Emptiness Machine" i... powiem Wam, to najlepsza rzecz, jaką nagrali od czasów "Minutes to Midnight".
Oczywiście, stres było słychać. W głosie Emily, zwłaszcza podczas "Crawling", czuło się pewną nerwowość, ale z każdym kolejnym utworem zespół się rozkręcał. To nie był zwykły występ – to była celebracja życia Chestera. Wykonania takich klasyków jak "Numb", "One Step Closer" czy "In The End" brzmiały potężnie, a reakcje widzów w komentarzach pokazały jedno – Emily jest już częścią rodziny. Czułem to samo podekscytowanie, jakie towarzyszyło mi, gdy po raz pierwszy zobaczyłem teledysk do "One Step Closer" na MTV. A gdy po "Papercut" Mike Shinoda ogłosił nowy album i trasę, miałem przeczucie, że to będzie coś wyjątkowego.
Wiem, że wiele osób nadal nie jest przekonanych do Linkin Park bez Chestera. Rozumiem to, ale wydaje mi się, że przed nami najlepszy album od czasów "Minutes to Midnight". Ostatnie projekty nie trafiały w moje gusta, choć "One More Light" miało swoją ciężką wagę emocjonalną jako pożegnanie Chestera z fanami. Ale cieszy mnie, że Emily nie próbuje go kopiować. To nie jest powtórka z rozrywki w stylu Stone Temple Pilots, gdzie szukano sobowtóra.
Czy ten powrót okaże się sukcesem? Trudno powiedzieć. Ale na pewno zespół podniósł się z ogromnego dołka, a to nie było łatwe. Czekam na nowy album i trasę. Czuję, że ekipa jest w doskonałej formie, a fani dali im wielki kredyt zaufania. Teraz wszystko zależy od nich.
Tracklista:
1. From Zero (Intro)
2. The Emptiness Machine
3. Cut The Bridge
4. Heavy Is The Crown
5. Over Each Other
6. Casualty
7. Overflow
8. Two Faced
9. Stained
10. IGYEIH
11. Good Things Go