JAZZ SABBATH Jazz Sabbath LP

Rok 1970, Panowie Milton Keanes (piano), Jacque T’fono (kontrabas) i Juan Také (perkusja) właśnie skończyli nagrywać materiał na swój debiutancki album. Niestety, dzień przed jego premierą, Keanes dostaje zawału serca i w efekcie zapada w śpiączkę. Wydawca w związku z tym, że zespół nie może w tej sytuacji koncertować, wstrzymuje premierę płyty. 
Milton budzi się po półrocznej śpiączce.
Na dochodzącego do siebie pianistę nie czekały dobre wiadomości. Otóż oprócz tego, że cały materiał na album spłonął w pożarze, to jeszcze dziwnym trafem na rynku pojawił się rockowy zespół Black Sabbath, który ma bliźniaczo podobne kompozycje do tych, które mieli wydać Panowie z Jazz Sabbath pół roku wcześniej.

W roku 2020, czyli 50 lat po całym zamieszaniu, tajemniczo zaginiony materiał tego angielskiego jazzowego trio zostaje odnaleziony i wydany. Miał to być dowód na to, że Black Sabbath tak naprawdę mocno inspirował się kompozycjami pewnego mało znanego jazzowego zespołu z Wielkiej Brytanii.
Ciekawa historyjka prawda? Szkoda tylko, że nieprawdziwa…



Całe zamieszanie wokół historii Jazz Sabbath to jedynie chwyt marketingowy. Inicjatorem tego przedsięwzięcia jest wieloletni klawiszowiec i gitarzysta Black Sabbath, Adam Wakeman. Pomysł zrodził się w 2013 roku, kiedy to w jednym z Berlińskich hoteli ochroniarz zespołu zaproponował Adamowi, żeby zagrał na stojącym tam pianinie. Wakeman zaczął improwizować z utworami BS i tak narodził się pomysł na jazzowe interpretacje numerów tego rockowego giganta.

Finalnie w projekcie Jazz Sabbath, oprócz wspomnianego wcześniej Adama, udział biorą basista Jerry Meehan oraz perkusista Ash Soan.


Pierwszy album tego projektu składa się z siedmiu utworów zaczerpniętych z pierwszych płyt Black Sabbath. 
Co do muzyki tu zawartej to mamy do czynienia z bardzo przyjemnym, swingującym materiałem, w którym sprawne ucho wyłapie motywy przewodnie z takich numerów jak „Iron Man”, czy „Faires Wear Boots”.


Jazz Sabbath to nie jest Jazz wysokich lotów, ale nie o to w tym chodzi. Osobiście traktuje ten album jako ciekawostkę, fajne, świeże spojrzenie na dobrze znane utwory jednego z najważniejszych zespołów hardrockowych/metalowych. 

Zdecydowanie materiał godny polecenia dla każdego fana Black Sabbath, raz jako ciekawostka, a dwa jako uzupełnienie kolekcji zespołu, bo śmiało można to właśnie tak traktować.
Norbert.

Tracklist:
A1 Fairies Wear Boots
A2 Evil Woman
A3 Rat Salad
A4 Iron Man

B1 Hand Of Doom
B2 Changes
B3 Children Of The Grave