FEVER RAY Radical Romantics LP
Nigdy nie byłem wyznawcą Karin Dreijer. Nie zachwyciła mnie za czasów The Knife, ale doceniam wkład zespołu we współczesny alternatywny pop. Podobnie jest z Fever Ray. Nie widziałem i nie widzę w niej, a dokładnie w jej projekcie „Björk 2.0”, ale każdy ich album sprawdzam z wielką uwagą i mam do tego zespołu spore oczekiwania.
Fever Ray tworzy muzykę niebanalną, w pewnym sensie wizjonerską, a na pewno odrealnioną. Sprawdziłem ich debiut („Fever Ray” z 2009 roku) zaciekawiony opinią krytyków i znajomych. Ten krążek robił wrażenie. Było w nim coś bardzo niepokojącego, mrocznego, wręcz mistycznego. Jednak ten mrok nie był tak przeraźliwy, brudny i hałaśliwy jak np. „Caligula” od Lingua Ignota. Karin pokazała, że mrok nie musi być pozbawiony subtelności. Może zawierać w sobie piękno, które warto dostrzec. Artystka prowadzi nas przez swój muzyczny świat, a my jesteśmy jak małe, bezbronne dziecko, któremu pokazuje nowy wymiar i mało uczęszczane ścieżki. Wszystko to komponowało się idealnie z okładką albumu. Dziś widzę w tym taką synthową alternatywną „Alicję w Krainie Czarów”. Jest tu pełno psychodelicznych dźwięków, a cała otoczka sprawia, że nie chcemy z tej krainy wracać. Numer „Seven” doskonale to obrazuje - we współczesnej muzyce popowej dało się zrobić coś magicznego.
Na swój sposób zauroczony debiutem czekałem na dalszy rozwój sytuacji. Trochę czasu minęło. W 2017 roku otrzymaliśmy „Plunge”. Byłem oczarowany okładką, sposobem wydania i całą promocją albumu. Ale tym razem Dreijer nie zabrała mnie w mistyczną podróż. Był to album bardziej eksperymentalny, bliższy dokonaniom wspomnianej Björk. Jednak w tych eksperymentach i tanecznych synthach brakowało duszy.
Przed nami trzecia płyta. „Radical Romantics” to opowieść o miłości, a raczej próba obalenia jej mitu. Otwierają się wrota do nowych muzycznych światów, które mają nas zarówno przerazić, jak i rozkochać w sobie. Single promujące album nie pozostawiają złudzeń. Jest dobrze, a wydaje mi się, że w całości będzie jeszcze lepiej. To swoisty pomost między debiutem, a eksperymentami, które artystka rozpoczęła na drugiej płycie. Jest w tym to, czego na próżno szukałem na „Plunge". Karin w charakterystyczny dla siebie sposób bawi się muzyką i jej klimatem. Warto zaznaczyć, że w „Radical Romantics" zamieszany jest m.in. duet producencki Trenta Reznora i Atticusa Rossa (Nine Inch Nails), co mnie tym bardziej przyprawia o szybsze bicie serca. Trzeba cierpliwie czekać, a wydaje mi się, że jest na co!
Tracklist:
1. What They Call Us
2. Shiver
3 New Utensils
4. Kandy
5. Even It Out
6. Looking for a Ghost
7. Carbon Dioxide
8. North
9. Tapping Fingers
10. Bottom of the Ocean