DEFTONES White Pony (20th Anniversary Edition) 4LP
Nu-metal był bardzo kontrowersyjnym zjawiskiem. W sumie nadal jest, ponieważ wiele kapel z tamtego okresu przechodzi obecnie pewien renesans. Dlaczego jednak był zjawiskiem kontrowersyjnym? No cóż... Stara gwardia "metalowców" nie mogła znieść tego, że prawdziwy metal, pełen skór i ćwieków, został zepchnięty z mainstreamowego piedestału przez gości w szerokich "gaciach", którzy zamiast growlować, zaczęli rapować i śpiewać na tle przesterowanych gitar. Kapele pokroju Limp Bizkit porwały małolatów, a tuzy w stylu Morbid Angel stały się reliktem przeszłości, który nie interesował już zbytnio współczesnego odbiorcy. No cóż, ewolucja nie ma litości i w pewnym momencie dotknęła także muzykę metalową. Starsi słuchacze zostali obrażeni w swoich "jaskiniach", rysując pentagram na ścianie, a część ruszyła na deskorolkach w kierunku poszukiwania nowych brzmień.
Uważam, że nu-metal, jak każdy rozwój gatunkowy, przyniósł zarówno dobre, jak i złe rzeczy. Powstały oczywiście dziwaczne twory "jednego hitu", o których już mało kto pamięta, jak chociażby Crazy Town, Taproot, Drowning Pool (ci od "Bodies") czy Papa Roach. Być może ten ostatni band nie pasuje do tej listy, ale jeśli mam być szczery, to poza linijką "cut my life into pieces" nie wprowadzili do historii muzyki nic ciekawego, przynajmniej dla mnie. Mieli potencjał, to prawda, ale według mnie po albumie "Lovehatetragedy" nastąpił koniec ich świetności i całkowite przejście do drugiej ligi.
Oczywiście w historii tego gatunku mamy też grupę kapel, które zostały z nami na stałe – Korn, Linkin Park, Slipknot czy właśnie Deftones. Jeśli moim zdaniem np. Korn nie ma już nic do powiedzenia na współczesnej scenie, to Deftones zupełnie odwrotnie. Idą do przodu, rozwijają się. Gatunek, jaki wykonują, to nie nu-metal czy coś innego, tylko "Deftones music". Od zawsze mieli swój styl, swoje brzmienie. Zostali zaszufladkowani, bo zaczynali razem z Korn, od którego wszystko się zaczęło – bo te lata, bo tak wygodniej recenzentom. Deftones od zawsze poruszali się dużo szerzej. Były tam ciężkie riffy, ale też inspiracje dream popem czy szeroko rozumianą muzyką alternatywną. Nigdy nie widziałem w nich zespołu, który można postawić na równi np. z Linkin Park.
Przełomowym momentem w dyskografii Deftones i jednoczesnym zerwaniem łatki "nu" było wydanie "White Pony". Dla wielu słuchaczy album ten przewrócił ich muzyczny świat do góry nogami. Krytycy pisali o "Kucyku" tak, jak kiedyś o Faith No More i ich "Angel Dust". Chino, podobnie jak Patton, dzięki temu albumowi na stałe znalazł miejsce na podium najlepszych współczesnych wokalistów, a sam zespół został uznany za wizjonerski. Deftones w tym samym momencie stali się również głosem zbuntowanego pokolenia. Otwierający wszystko "Back to School (Mini Maggit)" stał się wręcz ich hymnem i do dziś znajduje się w kanonie najbardziej kultowych numerów tej ekipy. Ja co prawda odkryłem ten krążek dzięki "Digital Bath" i to właśnie on był motywem, który rozkochał mnie w tym tytule. Tak naprawdę każdy z zebranych tu numerów to czyste piękno. Każdy z nich to inna paleta emocji i zupełnie inne doznania artystyczne. Gdybym na chwilę obecną miał wskazać swoje ulubione momenty "White Pony", to pewnie postawiłbym na "Rx Queen" i fenomenalny, genialny "Passenger" z udziałem Maynarda Jamesa Keenana (wiadomo, gdzie gra). Pierwszy z wymienionych tytułów bardzo kojarzy mi się z moją dziewczyną. Idąc na nasze pierwsze randki, zawsze jakoś przypadkiem ten numer towarzyszył mi na słuchawkach. No i Chino po prostu wyśpiewał mi to, co było nieuniknione: "'cause you're my girl and that's alright". Co do "Passenger", jego refren zawsze rozwala mnie na łopatki. Nieważne, czy słucham go w oryginale, czy śpiewa go sam Chino, czy gościnnie Hayley Williams albo Greg Puciato. Podpowiem Wam, że najlepiej smakuje nocą – w trakcie spacerów czy też jazdy samochodem. Przypadkowi ludzie na ulicach, idący w nieznanym celu, znikający w mroku, i Maynard, który swoim wokalem, pełnym tajemnicy, smutku i wściekłości, podbija cały klimat – miazga.
Słuchając tego krążka, jestem w szoku, że w tym roku mija już 25 lat od jego premiery. Co prawda nie wydaje mi się, aby panowie jakoś uczcili tę rocznicę specjalną edycją, dlatego zostaje nam wydanie na 20-lecie. Jest to naprawdę solidne wydawnictwo, które fajnie uzupełnia historię tego krążka. Kiedy pojawiły się plotki o tej reedycji, liczyłem bardziej na wydanie boxa w stylu Mety, ale i tak nie jest źle. Mamy tutaj oryginalny krążek oraz dodatek specjalny – "Black Stallion" (tytuł trochę jak z filmu pornograficznego, ale to może tylko moje skojarzenie... nieważne). "Czarny Ogier" to po prostu nowe wersje utworów (remiksy) stworzone przez m.in. guru Chino, czyli Roberta Smitha (The Cure), Mike’a Shinodę (Linkin Park) czy duet Purity Ring. To już kwestia gustu, która wersja jest lepsza – ja osobiście wolę oryginały, ponieważ są bliższe mojemu sercu, ale taki specyficzny tribute, bo tak na to patrzę, jest naprawdę ciekawy. Zaproszeni muzycy uwypuklili pewne emocje zawarte w tych numerach, nadali im swój "sznyt". Uważam, że projekt wyszedł naprawdę ciekawie. Gdybym miał wskazać swój ulubiony remiks, to bez wahania oddaję głos na "Teenager", który dzięki Smithowi z The Cure stał się przepiękną dream-popową "opowieścią". Zresztą ta współpraca zaowocowała później duetem Roberta i Chino pod banderą Crosses. Dla niewtajemniczonych na marginesie dodam, że jest to alternatywno-popowy projekt Moreno, który jest naprawdę doskonały.
"White Pony" to album doskonały i genialny od początku do końca. Teraz, kiedy Deftones ogłosili, iż nowy album jest prawie skończony, nie pozostaje mi nic innego, niż któryś raz z rzędu odświeżyć ich dyskografię. Tym razem zacznę nie od początku, a od "Kucyka" właśnie. Jakoś pisząc te słowa, znów zachciało mi się zanurzyć w tych cudownych dźwiękach, więc innej opcji nie ma.
Tracklista:
A1 Feiticeira
A2 Digital Bath
A3 Elite
B1 Rx Queen
B2 Street Carp
B3 Teenager
C1 Knife Prty
C2 Korea
C3 Passenger
D1 Change (In The House Of Flies)
D2 Pink Maggit
E1 Feiticeira (Clams Casino Remix)
E2 Digital Bath (Dj Shadow Remix)
E3 Elite (Blanck Mass Remix)
E4 Rx Queen (Salva Remix)
F1 Street Carp (Phantogram Remix)
F2 Teenager (Robert Smith Remix)
F3 Knife Prty (Purity Ring Remix)
F4 Korea (Trevor Jackson Remix)
G1 Passenger (Mike Shinoda Remix)
G2 Change (In The House Of Flies) [Tourist Remix]
G3 Pink Maggit (Squarepusher Remix)