BŁAŻEJ KRÓL W Każdym (Polskim) Domu LP
Błażej Król na przestrzeni czasu udowadniał, że jest jedną z jaśniejszych postaci na polskiej scenie alternatywnej. Jego teksty, muza zawsze miała w sobie „to coś”, co wyróżniało go na tle całej masy wokalistów, od tzw. ambitnej popowej muzy. Kto w miarę śledzi te recki, czy opisy, ten zna moje zdanie na temat rodzimych alternatywnych śpiewaków flirtujących z RMF FM – nie jest to moja bajka ani moja alternatywa. Jednak on zawsze potrafił mnie w jakiś tam sposób zauroczyć.
Błażej Król na przestrzeni czasu udowadniał, że jest jedną z jaśniejszych postaci na polskiej scenie alternatywnej. Jego teksty, muza zawsze miała w sobie „to coś”, co wyróżniało go na tle całej masy wokalistów, od tzw. ambitnej popowej muzy. Kto w miarę śledzi te recki, czy opisy, ten zna moje zdanie na temat rodzimych alternatywnych śpiewaków flirtujących z RMF FM – nie jest to moja bajka ani moja alternatywa. Jednak on zawsze potrafił mnie w jakiś tam sposób zauroczyć.
Kiedy w 2020 roku dołączył do Orkiestry Męskiego Grania tylko westchnąłem. Widocznie takie mamy w naszym kraju standardy, że w pewnym momencie dobrze rozwijającej się kariery trzeba to zaliczyć. Mimo to czekałem, co będzie dalej pełen obaw. Kiedy otrzymałem „W każdym (polskim) domu” nie czytałem żadnych recek. Odrzuciłem wszystko co może wyrobić opinię przed odsłuchem. Pewnego dnia po prostu usiadłem i wniknąłem w ten muzyczny świat. Po pierwszym przesłuchaniu to, co zwróciło moją uwagę to brak niedopowiedzeń.
Król swoimi tekstami zazwyczaj stawiał masę znaków zapytania. Pisał w taki sposób, że my jako słuchacze mogliśmy to interpretować jego słowa, jak chcieliśmy. Jeśli mieliśmy złamane serce, to znajdowaliśmy w tych piosenkach ukojenie i zrozumienie. Jeśli byliśmy szczęśliwi, to i teksty potrafiły spotęgować nasze zadowolenie. Błażej tym razem chyba chciał stworzyć coś bardzo osobistego, coś co jest w dużym stopniu o nim. A może jednak jest to zabieg wynikający z tego, że album ma być dla każdego, a nie tylko dla słuchacza, który chce czytać między wierszami? Może się mylę, ale tak to odebrałem. Mimo to album przypadł mi do gustu.
Może nie tak, jak „Wij” czy „Nieumiarkowania”, ale było to przyjemne spotkanie. Numery i teksty, które szczególnie mi się spodobały to „Prawda”. W piękny, bardzo liryczny sposób opisuje rozstanie dwojga ludzi. Kolejny numer, który wpadł mi w ucho jest również romantyczny, ale pozbawiony tej rozpaczy i smutku. Mowa tu o tracku „10 lat”. Błażej wykonał go ze swoją żona Iwoną. Fajny, pozytywny numer będący, moim zdaniem, dowodem ich miłości, przywiązania i wzajemnego szacunku. No i oczywiście nie mogę pominąć singlowego „Miałem już nie tańczyć”. Król w tym numerze zatopił się w latach 80. na full. Jest to niezwykle przestrzenny numer, który tworzy super klimat. Słyszę w tym lekkie wspomnienie złotej ery Tears For Fears, czyli z miejsca się zakochałem.
Jednak, żeby nie było tak cukierkowo i fajnie przejdę do tego, co zupełnie mi nie siadło. Sprawa dotyczy reszty duetów. O ile „A teraz tylko...” z Roguckim w miarę wpasowuje się w ten synthowy klimat tego krążka to występy Quebo i Rojka nie wnoszą tu nic. Gdyby zaśpiewał je sam Błażej nie poczułbym żadnej różnicy, a może byłoby lepiej? W momencie kiedy piszę ten tekst jestem po kilku przesłuchaniach i uważam, że jest to bardzo przyjemny album. Król pomimo dotarcia do szerszego grona odbiorców, czy też do każdego polskiego domu, nadal ma w sobie coś, co czyni go wyjątkowym na naszej scenie.
Tracklista:
A1. Siadaj/Słuchaj
A2. Nic Nowego
A3. Nieco Głębiej
A4. Przyszedłem Tu… (Feat. Quebonafide)
A5. Pewne Kwiaty
A6. Miałem Już Nie Tańczyć
A7. A Teraz Tylko… (Feat. Piotr Rogucki)
B1. Prawda
B2. Im Dłużej Milczysz To…
B3. 10 Lat
B4. Skacz Na Głębinę
B5. Inicjały
B6. Będę Żałował (Feat. Artur Rojek)
B7. Za Tatusia I Mamusię
Kolorowe płyty winylowe cieszą oko każdego melomana, który lubi mieć coś specjalnego w swojej kolekcji winyli. Są to zazwyczaj limitowane wydawnictwa, które są ściśle ograniczone pod względem ilości. Skutkuje to w późniejszym czasie wzrostem wartości danej płyty i wówczas dane wydawnictwo staje się elementem poszukiwań zbieraczy płyt. Różnorodność w kwestii koloru płyty winylowej jest nieograniczona - płyta może zostać wytłoczona w jednym bądź wielu kolorach, może również posiadać swoistego rodzaju specjalnie wytworzone plamki tzw. splattery. Istnieją również płyty, na których zostały wytłoczone rysunki - takie wydawnictwa nazywa się picture disc (PD). Zachęcamy do zapoznania się z naszą ofertą kolorowych płyt winylowych i limitowanych wydań winyli, gdyż w przyszłości mogą się one okazać się udaną inwestycją!