DEPECHE MODE Playing The Angel 2LP
Kiedy wszyscy fani biją się o to, czy Depesze bez Alana Wildera to nadal ten sam zespół i czy „Delta Machine” jest lepsze niż „Spirit”, zapominają o jednym… O doskonałym krążku „Playing the Angel”! Kocham Depeche Mode na full i lubię każde ich wcielenie, ale zauważyłem, że ten album jest traktowany po macoszemu. Wszyscy mówią o „Exciter”, a „Playing the Angel” jakoś przemilczają. Moim zdaniem to ich najlepsze wydawnictwo z okresu bez Wildera – oczywiście obok klasyka w postaci „Ultra”. Na tym krążku panowie odeszli od bardziej balladowego grania z „Exciter” i zrobili krok wstecz, cofając się do lat 80., ale w bardziej drapieżnej formule. Dzięki Benowi Hillierowi jako producentowi stworzyli album hałaśliwy, surowy, niepokorny, a jednocześnie utrzymany w klimacie lat 80.
Jeśli ktoś spodziewał się synthów w stylu „Some Great Reward”, to mógł się zdziwić. Ten album jest zimny, wręcz industrialny. Kiedy pierwszy raz go słuchałem, od razu miałem skojarzenia z NIN i brudnymi przesterami, które tak uwielbia Trent Reznor. Niektóre dźwięki wręcz „atakują” słuchacza, budując klimat i potęgę tego wydawnictwa. Dla mnie to ogromny plus – odświeżenie konwencji, choć rozumiem, że fani liczący na drugie „Never Let Me Down Again” mogli być zawiedzeni. W pewnym sensie był to jednak album terapeutyczny dla samego zespołu. Cały ten chaos dźwięków oddawał napiętą atmosferę między Gorem a Gahanem, który domagał się większego udziału w komponowaniu. Mimo niezadowolenia Martina na albumie pojawiły się utwory Dave’a – i dobrze, bo wniosły powiew świeżości.
Nie ma tu słabych momentów. „John the Revelator” po prostu wgniata w ziemię, a „Lilian” to czyste cudo – pomost między nowoczesnym DM a ich tanecznymi korzeniami. „Precious” z kolei brzmi jak „Enjoy the Silence 2.0” i nie wiem, czy to celowy zabieg, ale było blisko. Szkoda, że na podstawową wersję albumu nie trafiły perełki jak „Free” z genialnym „dialogiem” Gahana i Gore’a czy „Newborn”. Są dostępne w wersjach deluxe, ale fajnie byłoby mieć je na winylowym wydaniu LP.
Depeche Mode po raz kolejny udowodnili, że nawet jako trio potrafią tworzyć świetne rzeczy. Nie ma co ukrywać – Dave i Martin to trzon zespołu. Czy to bez Wildera, czy bez nieodżałowanego Fletchera, nadal potrafią oczarować słuchaczy, czego dowodem jest „Memento Mori”. Mam nadzieję, że mimo plotek DM będzie grało dalej i jeszcze nie raz zachwycą nas nową muzyką. To jeden z największych zespołów w historii muzyki i bez nich świat brzmiałby o wiele ubożej.
Tracklista:
A1 A Pain That I'm Used To
A2 John The Revelator
A3 Suffer Well
B1 The Sinner In Me
B2 Precious
B3 Macro
C1 I Want It All
C2 Nothing's Impossible
C3 Introspectre
C4 Damaged People
D1 Lilian
D2 The Darkest Star
Depeche Mode - płyty winylowe, płyty CD i merch
Tej kapeli chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Depeche Mode, czyli wciąż żywa legenda szeroko pojętej alternatywy. Powstała w 1980 roku. Rok później wydali już swój pierwszy album „Speak and Spell” i od razu stali się idolami młodzieży. Po wydaniu tego albumu zespół opuścił Vince Clarke (czyli jeden z założycieli kapeli oraz później lider Yazzo oraz Erasure) jego miejsce zajął Alan Wilder ( z którym grupa działała do 1995), a głównym kompozytorem został Martin Gore. „A Broken Frame” (1982) ich drugi album charakteryzował się bardziej dojrzałymi kompozycjami, jednak zostały nagrane bez udziału Wildera. Zadebiutował w szeregach Depeche Mode dopiero na trzecim albumie „Construction Time Again” (1983) całkowicie skomponowanym przez Wildera i Gora. Charakter kompozycji był bardziej industrialny, ale nadal był to z miejsca rozpoznawalne Depeche Mode. Depesze to już nie był tylko zespół, to był ruch. Ludzie słuchający ich muzyki charakteryzowali się specyficznym wyglądem, który doprowadził do powstania subkultury „depeszy”. Nie będziemy jednak wymieniać kolejno płyt Depeszy oraz zmian stylistycznych, czy też tytułów przebojów grupy lub walk z nałogami Gahana, które znacząco wpływały na zmiany brzmieniowe i kompozycyjne zespołu, gdyż nie ma to sensu. Każdy szanujący się Depesz zna na pamięć całą dyskografię i wie co gdzie i jak. Nie ma chyba drugiej takiej kapeli w historii muzyki pop, która ma tak wiernych fanów, a raczej wyznawców. Depeche Mode inspirują muzyków z różnych gatunków od metalu po ciężki industrial, od muzyki disco po rock. Ich kompozycje są ponadczasowe i funkcjonują bez względu na muzyczne podziały. Jeśli chcecie zaopatrzyć się w któryś z albumów Depeche Mode to zapraszamy Was do naszego sklepu gdzie znajdziecie płyty winylowe oraz płyty cd Depeszy w rewelacyjnych cenach.