BRUCE SPRINGSTEEN Born in the U.S.A. (40th Anniversary Edition) LP Red
Uwielbiam Typa! Bruce Springsteen znany również jako Boss, to absolutny klasyk muzyki rockowej. Można się śmiać, że jest on idolem wszystkich pism muzycznych, które zatrzymały się w latach '70 czy '80, ale takie podchodzenie do jego muzyki to wielki błąd. Bruce jest dla mnie jednym z największych rockowych bardów i nic tego nie zmieni. Nie ważne czy w bardziej popowy, czy też rockowym wydaniu, jego muza to absolutny diament.
W moim sercu najważniejsze miejsce zajmują jego wczesne płyty. Nie wyobrażam sobie swojej muzycznej rzeczywistości bez "Nebraski" czy "Darkness on the Edge of Town". Bruce swoim głosem zawsze przenosił mnie w zupełnie inne rejony, nie tylko muzyczne. Wraz z nim przemierzałem szare ulice New Jersey, śmigałem wypasionymi furami przez słoneczną Kalifornię, ale też chodziłem do lokali gdzie czasami można było dostać w łeb. W każdej naszej "wycieczce" było coś absolutnie cudownego. Okres kiedy wchodziłem w świat Springsteena, to czasy gdy jednym z moich idoli był Rocky Balboa grany przez Sylvestera Stallone i kiedy patrzyłem na foty Bruce'a to serio widziałem gościa podobnego pokroju. Z jednej strony zakapior, ale z drugiej człowiek wrażliwy i skazany na sukces dzięki swojej woli walki. Może brzmi to śmiesznie, ale tak było. Swoją drogą do wątku Sly'a i granego przez niego równie kultowego Johna Rambo jeszcze tutaj wrócimy.
Największe muzyczne emocje towarzyszyły mi jednak kiedy poznałem album "The River". Chyba jest to też mój ulubiony album Boss'a. Numer tytułowy to dźwięki, które często towarzyszą mi w różnych zawirowaniach osobistych. Jest w nim pewna nostalgia, smutek, ale też coś, co zawsze daje mi kopa i poczucie, że wszystko będzie ok. Jednak album nad którym dziś się pochylimy to kultowe "Born in the U.S.A.". Jeśli mam być szczery jest to jeden z niewielu albumów Springsteena do którego wracam dosyć rzadko. Poprzedzający ten album "Nebraska" była i jest dla mnie muzycznym ideałem. Bruce wyważył tam idealne proporcje miedzy surowością, smutkiem, mrokiem i pięknem. Mimo to wyniki sprzedażowe albumu nie powalały, dlatego nasz Mistrz postanowił stworzyć coś bardziej przystępnego. Był to również pierwszy "polityczny" album Springsteena, ale nie jak wielu uważało patriotyczny, mający na celu wychwalanie potęgi i dobra USA. Wielu słuchaczy po zapoznaniu się z numerem tytułowym widziało w nim wręcz nowy "hymn" Stanów Zjednoczonych. W rzeczywistości jednak jest to numer, który niesie w sobie zupełne przeciwieństwo tzw. "american dream".
"Born in the U.S.A." to historia weterana wojennego, powracającego z Wietnamu, który podobnie jak Rambo wraca z misji i nie może przystosować się do normalnego życia. Pomimo wesołej, przebojowej melodii jest to w sumie gorzki numer opisujący pewien okres i nastroje panujące wtedy w Stanach Zjednoczonych. Bruce stanął w opozycji do patriotyzmu o którym tam dumnie opowiadał Regan i wszystkie inne konserwy. Osobiście nie przepadam za tym trackiem, pomimo ważnego wydźwięku jaki w sobie ma. Od samego początku moim faworytem był "Cover Me", który po prostu poraża słuchacza swoją rockową energią. Gitary w tym numerze mają w sobie wręcz punkową zadziorność, której nie powstydziliby się chociażby The Clash. Podobny poziom mocy niesie w sobie również "No Surrender". Typowy rockowy, stadionowy banger lat 80, który o dziwo nie został wybrany na singla i chyba jest traktowany po macoszemu po dziś dzień.
Syntezatory podbijają tutaj gitary często i gęsto w każdym numerze. Echa tego "starego" Bossa jest tu jak na lekarstwo. Może „My Hometown” ma w sobie coś z klimatu czy to "Nebraski" czy "The River". Osobiście wyżej cenię sobie album wydany po "Born". Mowa tutaj oczywiście o "Tunnel of Love". Pomimo równie przebojowego charakteru muzyka tutaj nagrana nie była tak "płaska", a bardziej zadziorna, przynajmniej moim zdaniem.
"Born in the U.S.A." traktuję jako nowy epizod w muzyce Bruce'a. Pomimo iż tak jak wspomniałem nie darzę tego albumu wielką miłością jest to bardzo ważna pozycja w jego dyskografii. Mam nadzieję, że wraz ze zbliżającą się premierą filmu dotyczącego nagrywania "Nebraski" otrzymamy również jakieś wypasione wydanie tego albumu. No, ale na chwile obecną pozostaje nam się cieszyć z tego co mamy!
Tracklista:
Strona A
1. Born in the U.S.A.
2. Cover Me
3. Darlington County
4. Working on the Highway
5. Downbound Train
6. I'm On Fire
Strona B
1. No Surrender
2. Bobby Jean
3. I'm Goin' Down
4. Glory Days
5. Dancing In the Dark
6. My Hometown
Kolorowe płyty winylowe cieszą oko każdego melomana, który lubi mieć coś specjalnego w swojej kolekcji winyli. Są to zazwyczaj limitowane wydawnictwa, które są ściśle ograniczone pod względem ilości. Skutkuje to w późniejszym czasie wzrostem wartości danej płyty i wówczas dane wydawnictwo staje się elementem poszukiwań zbieraczy płyt. Różnorodność w kwestii koloru płyty winylowej jest nieograniczona - płyta może zostać wytłoczona w jednym bądź wielu kolorach, może również posiadać swoistego rodzaju specjalnie wytworzone plamki tzw. splattery. Istnieją również płyty, na których zostały wytłoczone rysunki - takie wydawnictwa nazywa się picture disc (PD). Zachęcamy do zapoznania się z naszą ofertą kolorowych płyt winylowych i limitowanych wydań winyli, gdyż w przyszłości mogą się one okazać się udaną inwestycją!