Winylowa premiera "Circles" Maca Millera
Mac Miller jest jednym z najpopularniejszych raperów naszych czasów. Zyskał zarówno uznanie krytyków jak i fanów. Jednak w wieku 26 lat 7 września 2018 w wyniku przedawkowania narkotyków i alkoholu Miller umiera. Fani jak i cały świat muzyczny są w szoku. Raper był w trakcie przygotowań do trasy promującej album "Swimming" (2018). Niestety...
W 2019 świat obiegły informacje o pierwszym pośmiertnym albumie Maca. No tak, można się było tego spodziewać. Jednak nie miały to być jakieś odrzuty, które bardziej zawstydzają artystę, niż wynoszą go na piedestał, tylko pełnoprawny album nad którym pracował jednocześnie nagrywając "Swimming". Ok, brzmi ciekawie, gdyż "Swimming" był udanym albumem, który tym bardziej pozostawił fanów w smutku, że tyle pomysłów, tyle niewykorzystanego talentu odeszło razem z Millerem. Nie był to wypalony artysta. Przegrał walkę ze swoimi demonami, z którymi zmagał się od lat.
17 stycznia 2020 ukazał się zapowiadany album - "Circles", bo taki nosi tytuł pierwszy album wydany po jego śmierci. No i cóż...jest jeszcze lepszy niż "Swimming"! Nie jest to w 100% rap, jest to album śpiewany, któremu bliżej do RNB, może nawet klasycznego soulu, niż do rapsów. Utwory zebrane na tym albumie tworzą spójną całość z poprzednim materiałem artysty. Nie ma tutaj rapera, który nagrywa hity o imprezowaniu, jest artysta dojrzały, pewny siebie i muzyki, którą tworzy. Jednak "Circles" ma dwóch bohaterów. Pierwszy – wiadomo – Mac, jednak wielkie zasługi za ten album należą się Panu, który nazywa się Jon Brion i był producentem tego albumu. On dokończył partie instrumentalne oraz zajął się podkładami tego wydawnictwa. Jak sam wspomina nie raz płakał słuchając tych tekstów w odniesieniu do tego co się wydarzyło z jego przyjacielem.
"Circles" to bardzo dobry album, nie jest to dzieło przełomowe, które zmieni wizerunek muzyki soul czy rap, ale też nie miał takiego zadania. Jest to przepięknie zrealizowane "pożegnanie" artysty z fanami, rozliczenie samego siebie. Pozostawia też niedosyt i myśl ile jeszcze ten młody wykonawca mógł zdziałać na współczesnej scenie. Mimo wszystko pozostaje muzyka, dzięki której Mac będzie żył wiecznie i tym bardziej dzięki takim albumom pozyska nowych fanów, którzy odkryją to co po sobie pozostawił. Pierwsza myśl jaka wpadła mi do głowy po przesłuchaniu "Circles" to "Dzięki, że byłeś, szkoda, że tak krótko". Polecam!