METALLICA Master Of Puppets LP COLOURED
Our bestseller In stock

METALLICA Master Of Puppets LP COLOURED

/ szt.
44,86 €
incl. VAT / szt.
Lowest price in 30 days before discount: / szt.
Product code: 5572586
Artist: METALLICA
Music style: Thrash, Heavy Metal
  • Vinyl, LP, Album, Battery Brick
 The product is available in large quantities
The product is available in large quantities
Add to favorites
You can also buy using:
DARMOWA DOSTAWA do paczkomatu od wydanych 200 zł
ODROCZONE PŁATNOŚCI Kup teraz, zapłać za 30 dni, jeżeli nie zwrócisz.

38 lat minęło, trzeba przyznać, że 1986 był cudownym rokiem dla muzyki metalowej. Wyszło wtedy wiele wartych uwagi nowości, które dziś są kultowe. Wystarczy spojrzeć w kalendarium i zobaczymy m.in. „Darkness Descends” od Dark Angel, „Morbid Visions” Sepultury, „Peace Sells... But Who’s Buying?” od Megadeth, “Somewhere In Time” Iron Maiden, „Reign in Blood” Slayera i oczywiście „Master Of Puppets” Metalliki. Kosmos totalny, ponieważ każdy z tych albumów wbił się w serca słuchaczy i do dziś przyprawia je o szybsze bicie.

Dwa ostatnie z wymienionych tytułów można określić bibliami thrashu, które prezentują dwa zupełnie inne spojrzenia na ten gatunek. Slayer napierd... z punkową agresją i absolutnie nie brał jeńców, natomiast Metallica szła w bardziej progresywnym kierunku. Dziś skupimy się na „Master Of Puppets” i pogrzebiemy trochę w zawartości muzycznej tego krążka.

Osobiście nie uważam, że jest to ich najlepszy album. Metallica to dla mnie „Ride” oraz „And Justice”. Szczerze, to chyba do „Mastera” wracam najrzadziej jeśli chodzi o złoty okres tego zespołu, ale nie zmienia to faktu, że kocham ten tytuł! Jest to również jeden z tych albumów, który znałem z widzenia zanim poznałem jego muzyczną zawartość. Koszulki, naszywki, sklepy płytowe, plakaty – chyba wszyscy kojarzą te krzyże.

Mój pierwszy odsłuch odbył się w trakcie rosnącej fascynacji muzyką Metalliki, czy też ogólnie fascynacją thrashem. Nie byłem tak zachwycony, jak przy pierwszym przesłuchaniu „Ride” czy debiutu Slayera, ale siadło od razu! „Battery” to był cios prosto w nos! Akustyczny wstęp i jazda! Razem z Jamesem krzyczałem „BATTERY!” i grałem na niewidzialnej gitarze machając głową. Numer ten jest tak dojebany (żadne inne słowo nie odda tego lepiej), że pomimo upływu lat cały czas krzyczę i gram na tej samej niewidzialnej gitarze. Brzmienie całego bandu rzuca na kolana. Jest mięsiste, bardziej dojrzałe i przemyślane.

Perka Larsa również jest doskonała. Dziś możemy mówić o nim różne rzeczy, ale w tym czasie nie miał zbyt wielkiej konkurencji. Wszystkie niuanse jego gry podkreślał idealnie jeden z najważniejszych basistów w historii rocka, czyli nieodżałowany Cliff Burton. Cliff od samego początku Metalliki pokazywał, że nie jest tylko tłem. Był i jest on nadal nierozerwalnym elementem pierwszych trzech albumów tego zespołu. Jego zagrywki i solówki to coś cudownego i na tym albumie tak naprawdę otrzymujemy kwintesencję tego, o czym piszę. Jak dziś brzmiałaby Metallica, gdyby Cliff żył? Nie wiem, czasami wydaje mi się, że Cliff i tak odszedłby z tego zespołu, bo gość w koszulce Misfits raczej nie chciałby robić tego, co dziś wyprawiają jego koledzy.

Lecimy dalej i to na pełnej...! Numer tytułowy, który podobnie jak „Battery” jest mocnym uderzeniem. Riff z tego numeru to majstersztyk, który musiał zagrać każdy, kto w swoim życiu chwycił za gitarę. Prawdziwe piękno tej kompozycji przychodzi jednak gdzieś w połowie, a dokładnie w harmoniach Hammetta i Hetfielda. Za każdym razem mam ciary i to nie zmienia się to od lat.

Kolejne numery to również bajka, ale już troszkę na innym poziomie. Mowa tu oczywiście o przebojowym „The Thing That Should Not Be” oraz balladowym „Welcome Home (Sanitarium)”. Tutaj może popełnię herezję, ale „Welcome” jest chyba najmniej lubianym przeze mnie numerem z tego albumu. Jakoś wybija mnie z całego rytmu tego krążka. Lubię go, ale po takich numerach o których wspomniałem, jest nijako i troszkę zbyt przewidywalnie...

Kolejne numery wskakują na właściwe tory. Znów jest tłusto i ciężko. Zarówno „Disposable Heroes” jak i „Leper Messiah” to soczysta metalowa jazda, taka jaką otrzymaliśmy na samym początku. Świetne riffy, potężna sekcja i wściekły James, czyli jest bajecznie. Po takim czymś musi przyjść znów wyciszenie.

Tutaj otrzymujemy je w postaci instrumentalnego numeru „Orion”. Numer absolutnie naznaczony duchem Cliffa. Nie tylko ze względu na to, że to właśnie jego basowe zagrywki są bardzo znaczące w tym numerze, ale też, że „Orion” został zagrany na pogrzebie Burtona. W tym numerze to właśnie on był dowodzącym. Zawsze miałem wrażenie, że Lars, James i Kirk są tutaj tłem, które w przepiękny sposób uwypukla talent Cliffa. W genialny sposób, bez słów panowie przekazali nam emocje, które stały za tym numerem.

Jednak mimo całego uwielbienia dla tej kompozycji to nadal moim instrumentalnym numerem jeden jeśli chodzi o ten zespół będzie „To Live Is To Die”. Numer poświęcony pamięci Burtona, który jest dla mnie bardziej mroczną, surową wersją „Orion”. Polecam Wam puścić ten track zaraz po „Orionie”, a serio poczujecie jeszcze bardziej ten smutek po stracie przyjaciela. Całość „Master Of Puppets” kończy się tak, jak to wszystko się zaczęło, czyli totalnym czadem.

„Damage, Inc.” to obok wspomnianego „Oriona” mój ulubiony numer na całym albumie. Panowie jadą tu na całej mocy i chcą na sam koniec po prostu rozwalić nasze odtwarzacze. Jest to prawdziwa thrash metalowa zadyma i tyle.

Album ten to, jak wspomniałem, jeden z najważniejszych rockowych/metalowych krążków wszech czasów. Jest to w pewnym sensie kontynuacją pomysłów i schematów z „Ride”, ale brzmi to pełniej i mocniej, jednak w moim sercu „dwójka” zawsze będzie wyżej. Nie zmienia to faktu, że w tym albumie jest prawdziwa magia i radość z grania. Pomimo upływu wspomnianych 38 lat ta płyta nadal łapie za serce i gardło, czego niestety nie można już powiedzieć o ostatnich dokonaniach zespołu.

Tracklista:

A1 Battery 
A2 Master Of Puppets 
A3 The Thing That Should Not Be 
A4 Welcome Home (Sanitarium) 

B1 Disposable Heroes 
B2 Leper Messiah 
B3 Orion (Instrumental) 
B4 Damage, Inc. 

Symbol
5572586
Producer code
0602455725868
Product type
VINYL RECORD
Condition
New
Artist
METALLICA
Title
Master Of Puppets
Label
Universal Music
Blackened
Format
LP
Vinyl
Album
Coloured
Catalogue number
5572586
Release date
2024-02-02
Genre
Rock
Music style
Thrash
Heavy Metal
Vinyl record color
Limited edition / Coloured Vinyl
Do you need help? Do you have any questions?Ask a question and we'll respond promptly, publishing the most interesting questions and answers for others.
Ask a question
If this description is not sufficient, please send us a question to this product. We will reply as soon as possible. Data is processed in accordance with the privacy policy. By submitting data, you accept privacy policy provisions.
Write your opinion
Your opinion:
5/5
Add your own product photo:
IdoSell Trusted Reviews
4.93 / 5.00 22958 reviews
IdoSell Trusted Reviews
2024-11-12
everything was super fast, thanks ;)
2024-09-24
Great purchase
pixelpixelpixelpixelpixel