ZAKK SABBATH Doomed Forever Forever Doomed 2LP RED VINYL
Kiedy usłyszałem o tym projekcie nie byłem zaskoczony, ale przyznam, że mnie zaciekawił. Zakk i reszta składu od zawsze podkreślali swoją miłość do Black Sabbath oraz Ozzy’ego. Myślałem: ot, taki tam tribute. Uznani metalowcy grają innych uznanych metalowców, na muzie których się wychowali. Zobaczyłem też jakieś nagrywki live i wyglądało to dobrze.
Blasko (basista) i Joey Castillo (perkusja) idealnie wpasowali się w ten sound, co zresztą również mnie nie zdziwiło. Zakk grał po swojemu, ale z szacunkiem dla Iommiego i tych kompozycji. Wokalnie było bardzo dobrze, gdyż Zakk mocno inspiruje się Ozzem. Na koncertach słychać było, że panowie nie chcą szaleć, a jak najbardziej zbliżyć się do oryginału.
Szczerze, to nie przepadam za takimi coverami, bo zawsze oczekuję od artysty jakiejkolwiek inwencji twórczej i pokazania własnej duszy, nawet w cudzym numerze. Przyznam, że pomijałem ten projekt, jak zwykły ignorant. Kiedy doszły mnie słuchy o tym, że muzycy postanowili nagrać cały debiut Black Sabbath, wzruszyłem ramionami. Jednak po jakimś czasie postanowiłem sprawdzić „Vertigo”, bo taki tytuł otrzymał ten krążek. No i mój idiotyczny uśmieszek znikał już po pierwszych taktach „Black Sabbath”.
Czy można być bardziej stonerowym i doomowym, niż Ojcowie Metalu? Można. Wszystko to brzmi znacznie ciężej, a w gitarach Zakka czuć tę surowość, ale też jednocześnie to, że technika poszła do przodu. Cały album był nagrywany live, dlatego też w tych dźwiękach tętni życie i prawdziwe brzmienie, a nie stoją za tym komputery w studiu. Zakk, Joey oraz Rob odegrali nuta w nutę kultowy album, ale jednocześnie włożyli w to prawdziwe rockowe serca i radość. Po prostu czuć, że grają to fani, a nie ludzie nastawieni na zysk.
Mimo, że znam te numery na pamięć, to miałem wypieki na twarzy jakbym słuchał ich pierwszy raz! Kiedy usłyszałem „The Wizard”, byłem zawiedziony, że to nie wspomniany Castillo nagrał gary na „13”. Kosmos... Natomiast „Wicked World” to był już totalny rozpierdol... Sorry, że przeklinam, ale wydaje mi się, że kiedy małolaci w roku 1970 słuchali oryginalnego Black Sabbath używali podobnych słów.
Teraz, po kilku latach Zakk Sabbath wziął na warsztat „Paranoid” i „Master Of Reality”. Nie ukrywam, że „Master” to mój ukochany Sabbath dlatego jestem ciekawy jak wyjdzie to Zakkowi i reszcie. Tak naprawdę na koncertach grali już te numery, więc raczej będzie bardzo dobrze.
Czy jest sens nagrywania takich albumów? Wydaje mi się, że tak, jeśli wkłada się w to całe serce i duszę. Panowie z Zakk Sabbath robią to w 100%, dlatego nie mogę się doczekać „Doomed Forever Forever Doomed” i koncertów promujących to wydawnictwo.
Tracklista:
Doomed Forever:
1. War Pigs
2. Paranoid
3. Planet Caravan
4. Iron Man
5. Electric Funeral
6. Hand of Doom
7. Rat Salad
8. Fairies Wear Boots
Forever Doomed:
1. Sweet Leaf
2. After Forever
3. Embryo
4. Children of the Grave
5. Orchid
6. Lord of this World
7. Solitude
8. Into the Void