U2 Zooropa 2LP COLOURED
W pewnym sensie uznaję ten album za ostatnie podrygi U2. Mam na myśli bardziej ambitne i poszukujące wcielenie tego zespołu. Nie ma tu jeszcze moralizatorstwa Bono i nikomu niepotrzebnych zagrywek Edge’a. Kiedy odpalimy ten album i spojrzymy na popłuczyny typu „Songs of Surrender”, to faktycznie mamy tu do czynienia z genialnym zespołem. Zespołem, któremu cały czas się chciało.
W tym czasie interesowała ich muzyka, a nie niszczenie własnej legendy. Jednak jeśli porównamy te numery do „Achtung Baby” czy „The Joshua Tree”, możemy zauważyć jak duch tego zespołu zaczyna uciekać. W pewnym sensie mamy tu kontynuację tych alternatywno-elektronicznych poszukiwań z „Achtung Baby”. Początkowo prace nad tym krążkiem nie miały konkretnego kształtu. Panowie spotkali się z Brianem Eno oraz Floodem i powoli tworzyli.
Plotki głoszą, że ta płyta miała być dodatkiem do trasy czy EPką, jednak terminy i kontrakty sprawiły, że powstał, a raczej musiał powstać album. Świetnym odzwierciedleniem zawartości muzycznej jest okładka tego krążka. Wielobarwny, lekko psychodeliczny kolaż, który przyciąga uwagę ciepłymi kolorami. Dziś doceniam bardziej wartość tego albumu, jednak nadal nie uznaje go za arcydzieło. Od premiery „Zooropy” minęło już trzydzieści lat.
Czas zadziałał na korzyść tych piosenek i nadał im pewnej szlachetności. Pomimo braku chłodu i pewnego artystycznego szaleństwa znanego z „Achtung Baby”, ta płyta ma swój urok. Nie jest idealna, ale też ma w sobie coś intrygującego. Jej największy minus to wspomniany pośpiech. Mam wrażenie, że ten album był kończony na kolanie. Brakuje tam zadziorności i polotu znanego z poprzednich wydawnictw. Dostajemy jednak numery jak „Numb” czy „Lemon”, które są ciekawe. Otrzymujemy też serię nudnych i wtórnych numerów jak „Gonna Pay For Your Crashed Car”. Czuć, że U2 chciało być tu wyrafinowanym zespołem, który kolejny raz wyznaczy nowe trendy, jednak tak się nie stało.
O wiele bardziej podoba mi się „Pop”, bo był bardziej dopracowany, ale niekoniecznie tak awangardowy. Nie zmienia to jednak faktu, że chciałbym żeby U2 nagrało jeszcze kiedyś tak przeciętny album jak „Zooropa”, a nie taki, który trzeba wciskać ludziom na siłę, żeby słuchacze zwrócili na niego uwagę.
Tracklist:
A1 Zooropa
A2 Babyface
A3 Numb
B1 Lemon
B2 Stay (Faraway, So Close!)
B3 Daddy's Gonna Pay For Your Crashed Car
C1 Some Days Are Better Than Others
C2 The First Time
C3 Dirty Day
C4 The Wanderer
D1 Lemon (The Perfecto Remix)
D2 Numb (Gimme Some More Dignity Remix)