TYLER THE CREATOR Igor LP
Przed wydaniem albumu "Flower Boy" Tyler kojarzył mi się jako śmieszkujący, obdarzony dobrym flow kolega genialnego Franka Oceana. Po przesłuchaniu wspomnianego albumu, że kopara mi opadła. Doceniłem jego talent w 100%, dlatego też wyczekiwałem kolejnego albumu bardzo, ale to bardzo. Tyler na "oczach" słuchaczy z buńczucznego, pyskującego dzieciaka przerodził się w artystę, muzyka, producenta, który jest pewny siebie i wie czego chce.
W dniu premiery odpaliłem album "Igor" i nie byłem zachwycony. Wydawał mi się mniej spójny, bardziej zachowawczy i mniej przestrzenny, jeśli chodzi o dźwięk. Jednak pewne rzeczy docenia się z biegiem czasu i z czasem album ten zaczął częściej gościć na mojej playliście. "Igor" to artystyczna wolność Tylera, dzięki której pokazał swoje bardziej "klasyczne", soulowo-funkowe oblicze. Jeśli chodzi o hip hop mamy tutaj brzmienia wczesnego Outkast, czy Kanye Westa, które zostały przetworzone przez "szaloną" wizję Tylera. Nie ma mowy o kopiowaniu czyjegoś stylu, są inspiracje, ale nadal jest oryginalnie i Tylerowo. Tym albumem potwierdził swój talent, oraz to, że jest dojrzałym artystą, który zadziwi nas nie raz... tak jak to zrobił na ostatnim albumie "CALL ME WHEN YOU GET LOST", który niestety jeszcze nie ma fizycznego wydania. No, ale "Igor" idealnie umili nam czas oczekiwania na nowy winyl...
Tracklista:
A1 Igor's Theme
A2 Earfquake
A3 I Think
A4 Boyfriend
A5 Running Out Of Time
A6 New Magic Wand
B1 A Boy Is A Gun*
B2 Puppet
B3 What's Good
B4 Gone, Gone / Thank You
B5 I Don't Love You Anymore
B6 Are We Still Friends?