THE BEATLES Let It Be LP
Dla wielu fanów ten album był słabym ukoronowaniem dyskografii The Beatles. Album powstawał w bardzo złym czasie dla zespołu. Wewnętrzne awantury, zmiana producenta (kultowego, "piątego" Beatlesa, czyli Georga Martina zastąpił Phil Spector), podążanie w stronę solowych karier i chyba ogólne zmęczenie materiału sprawiło, że The Beatles pożegnali się bardzo nierównym albumem. McCartney chciał powrotu do koncertowania, miał dosyć udziwnień oraz eksperymentów, "Let It Be" miało być powrotem do korzeni, do gitarowego grania, bez zbędnych ozdobników, pompatycznych orkiestracji oraz ściągania tony instrumentów z różnych stron świata. Zespół "wygrzebał" nawet z "szuflady" swój stary numer z końcówki lat 50, czyli "One After 909". Czy wynikało to z braku pomysłów, nie wiem, jednak faktycznie ten numer jest typowym "wypełniaczem", który nie wniósł nic. Jednak czy "Let It Be" jest aż tak nieprzemyślanym albumem, który został nagrany, ot tak, bez większego pomysłu? Myślę, że nie jeden zespół chciałby mieć taki brak pomysłów, tak jak oni w tym okresie. Faktem jednak jest, że rozpad zespołu był nieunikniony. Panowie zaczynali dreptać w miejscu, czuć było, że potrzebują przestrzeni i odpoczynku, być może bardziej od siebie, niż od muzyki. Najpopularniejszym utworem z tego albumu jest oczywiście jest tytułowy "Let It Be", który pomimo balladowego charakteru wyróżnia się zadziorną, rockową solówką Harrisona, dzięki której ten numer zaczął żyć i nabrał barw. Ja osobiście stawiam na psychodeliczny "Dig A Pony", bluesujący "I've Got a Feeling" oraz delikatny i "kosmiczny" "Across The Universe". Myślę, że zamysł i pomysł na ten album idealnie pokazał "Let It Be... Naked" wydany w 2003. Wersja oryginalna była moim zdaniem niedopracowana zarówno jeśli chodzi o kompozycje, jak i brzmienie. Inne ułożenie numerów też sprawiło, że album nie był aż tak monotonny i nie nużył słuchacza, a ten zarzut bardzo często padał po premierze "Let It Be". O ile "naga" wersja tego albumu była bardzo dobrym odzwierciedleniem pomysłów Bitli z tego okresu, to myślę, że zarówno nowy mix, jak i box już jest ideałem. Mamy tutaj chyba wszystko. Odrzuty, niepublikowane materiały ze studia, mixy oraz masę smaczków, dzięki którym możemy poczuć zamysł McCartneya na ten album. Krok po kroku śledzimy ich poczynania i pomysły. Tak jak przy poprzednich wznowieniach czy to "Abbey" czy "Białego Albumu" równie potężną robotę wykonuje nowy mix, który również uwypukla pewne rzeczy, których wcześniej być może nie słyszeliśmy. Myślę, że nawet Ci, którzy nie przepadają za tym albumem, mają okazję poznać go na nowo.
Tracklist:
A1 Two Of Us 3:33
A2 Dig A Pony 3:55
A3 Across The Universe 3:51
A4 I Me Mine 2:25
A5 Dig It 0:51
A6 Let It Be 4:01
A7 Maggie Mae 0:39
B1 I've Got A Feeling 3:38
B2 One After 909 2:52
B3 The Long And Winding Road 3:40
B4 For You Blue 2:33
B5 Get Back 3:09