TEARS FOR FEARS The Hurting LP
Czterdzieści lat minęło, jak jeden dzień... Dokładnie tak. "The Hurting" debiutancka jednego z najlepszych i najważniejszych duetów lat 80 kończy właśnie 40 lat. Piękny wiek, piękna muzyka, która nadal porusza i nie zestarzała się nawet na chwilę.
Tears for Fears, od samego początku, wyróżniali się swoim stylem w zalewie synthowych kapel. Nie byli kolejną grupą pięknych chłopców, którzy niczym plastikowe kukły uśmiechają się do nas z pierwszych stron kolorowych magazynów muzycznych. Nie chodziło im jedynie o blask dyskotekowych kul i szalony taniec na parkiecie. Panowie chętnie czerpali z alternatywnych brzmień. Aranże ich piosenek były znacznie bogatsze, znacznie bardziej wymagające, w porównaniu do innych podobnych grup grających w tym okresie. Roland Orzabal i Curt Smith budowali swój niepowtarzalny styl mieszając wszystko to, co było tak naprawdę esencją lat 80, z elementami pop-rocka, soulu, a nawet jazzu. Tematyka piosenek duetu pozbawiona była, typowej dla popowego kanonu lat 80, beztroski. Co mnie urzekało, to kontrast między smutnymi, a czasami wręcz dołującymi, tekstami utworów, a tanecznym charakterem ich muzyki. Roland i Curt mieli już dość banału, dlatego skupili się na ważnych czy nawet egzystencjalnych problemach, nadając w ten sposób swoim numerom bardziej osobistego znaczenia i swoistego piękna, co doskonale widać w "Watch Me Bleed" czy wielkim hicie "Mad World". Ten drugi tytuł był, jakby zapowiedzią dalszego artystycznego rozwoju Tears for Fears.
"The Hurting" pomimo swojego bogactwa treści, nie była tak przełomowa muzycznie i odkrywcza, jak chociażby "dwójka" czy moje ukochane " The Seed Of Love". W pewnym sensie była zachowawcza, tak jakby Panowie nie chcieli odkryć wszystkiego na samym początku. Jednak eksperymenty i produkcja, którą zajęli się Chris Hughes i Ross Collum sprawiły, że album zawładnął sercami słuchaczy na całym świecie.
Przykre jest to, że u szczytu artystycznej formy, drogi Panów rozeszły się z powodu tarć między nimi. Kolejne albumy nagrywane już tylko przez Rolanda, były co prawda świetne, ale brakowało w nich tego czegoś. Nawet po reaktywacji w 2000, kiedy to Panowie znów zaczęli wspólnie tworzyć muzykę, ale ta "wyjątkowość" im uciekła. Mimo wszystko nadal cenię ich twórczość i stawiam ją w czołówce muzyki popowej czy też alternatywnej. Niezaprzeczalnie to, co stworzyli w latach 80, to prawdziwa sztuka i coś niesamowicie pięknego. Tears for Fears to genialny zespół, a "The Hurting" to doskonały album, który należy znać i posiadać w swojej kolekcji!
Tracklista:
A1 The Hurting
A2 Mad World
A3 Pale Shelter
A4 Ideas As Opiates
A5 Memories Fade
B1 Suffer The Children
B2 Watch Me Bleed
B3 Change
B4 The Prisoner
B5 Start Of The Breakdown