SYSTEM OF A DOWN Toxicity LP
Pierwszy koncert promujący debiutancką płytę System Of A Down w Polsce wzbudził wielkie kontrowersje w lokalnym środowisku metalowców. Cała ta żenująca sytuacja miała miejsce jeszcze przed wydaniem "Toxicity", po którym te same osoby marzyły o występie SOAD w Polsce. Tak, czy inaczej ich płytowy debiut był bardzo udany i ciekawy.
Spodziewałem się, że Panowie potężnie namieszają na scenie metalowej, a ich muzyka pójdzie w zupełnie innym kierunku niż chociażby topowi przedstawiciele nu-metalu jak Limp Bizkit czy Linkin Park. Widziałem w nich bardziej kolejnych Deftonsów. Pomijając incydent w Polsce, zainteresowanie formacją z każdym dniem rosło w siłę. Przy drugim albumie Serj z ekipą postawili wszystko na jedną kartę i z pomocą Ricka Rubina nagrali "Toxicity". Jaki był tego efekt?
Panowie stworzyli album na miarę "Angel Dust". W ich muzyce był powiew świeżości, innowacyjność, podobnie jak na kiedyś na kultowym krążku Faith No More. Słychać tam nowoczesne podejście do grania metalu, ale też echa alternatywnych brzmień, które przenikają się z armeńskim folkiem lub punkiem. SOAD z dnia na dzień stali się absolutnym topem. Byli wszędzie, począwszy od okładek magazynów, a na wszystkich stacjach muzycznych kończąc. Faktycznie było w nich to "coś".
Klip do "Chop Suey", jak i sam numer, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Mimo, że utwór jest naprawdę dobry, to praktycznie od samego początku, został mi obrzydzony, przez pijanych znajomych zapętlających go w nieskończoność na każdej imprezie czy domówce. Nigdy też nie zapomnę, gdy moi dwaj koledzy pobili się o to czy pop metal naprawdę istnieje, a tak właśnie Serj określił, w jednym z wywiadów, muzykę swego zespołu. Oba przykłady mogą być świadectwem tego, że członkowie grupy stali się prawdziwymi idolami tłumów, a fani metalu zaczęli ich wymieniać jednym tchem obok takich gigantów, jak chociażby Pantera czy Tool. "Toxicity" sprawiło, że wraz z gasnącym blaskiem nu-metalu, System wyruszył na szersze wody. Każde kolejne wydawnictwa potwierdzały jedynie ich status kultowego zespołu.
Rozpad/zawieszenie działalności w 2006 było totalnym zaskoczeniem, ale też w pewnym sensie rozumiałem, że Panowie chcą spróbować czegoś nowego i odpocząć. Po reaktywacji, która nastąpiła w 2010 grupa moim zdaniem totalnie się rozdrobniła. Przez 12 lat nie zrobili nic oprócz koncertów i dwóch średniej jakości singli. Do tego dochodzą plotki o nowym albumie oraz cała telenowela na linii Serj - John. Wszystko to utwierdza mnie w przekonaniu, że jedyne o co w tym chodzi, to niestety kasa. Trudno... Nie zmienia to faktu, że System Of A Down trwale zapisali się w historii rocka i metalu, a "Toxicity" to bezdyskusyjny klasyk naszych czasów.
Tracklista:
A1 Prison Song
A2 Needles
A3 Deer Dance
A4 Jet Pilot
A5 X
A6 Chop Suey!
A7 Bounce
A8 Forest
B1 ATWA
B2 Science
B3 Shimmy
B4 Toxicity
B5 Psycho
B6 Aerials
B7 Arto (Hidden Track)