ROGER WATERS The Dark Side Of The Moon Redux 2LP
No i stało się. Człowiek zirytowany tym, że inni ludzie oglądają telewizję nagrał raz jeszcze album, dzięki któremu wpisał się na listę rockowych muzyków wszech czasów. Pomijając fakt, że Waters jest na chwilę obecną durnym, starym dziadem, ale nie można mu odmówić wkładu w historię rocka i tego, że potrafił tworzyć genialne kompozycje. Jednak czy ten „Dark Side Of The Moon Redux” jest potrzebny? Nie. Czy jest to skok na kasę? Również nie.
Ten album to przejaw jego nieposkromionej magalomanii i chyba złośliwości oraz niechęci w stosunku do reszty Floydów. Waters od lat udowadnia, że Pink Floyd to on tworząc kolejne hybrydy „The Wall”, które moim zdaniem są równie niepotrzebne. Jak pan Roger bardzo by się nie starał, brakuje w tym wszystkim duszy, którą nadawali jego kompozycjom koledzy z zespołu. David, Richard oraz Nick byli sercem tego zespołu. Nadawali tej watersowskiej szorstkości melodykę i brzmienie, które pokochały miliony słuchaczy na całym świecie.
„Redux” zapowiadane jest przez „Money”. Nie, nie, nie zaśpiewał tego po rosyjsku grając na matrioszkach. Waters niczym Leonard Cohen, czy Tom Waits, chropowatym, basowym głosem recytuje znany od lat tekst. Ma to charakter takiej barowej opowieści, której chyba nikt nie chce słuchać. Zarówno barman, jak i ludzie przy barze odwracają wzrok, ale starszy, siwy pan nadal gada, bo przecież tylko on ma rację. Nie chodzi w tej kąśliwości o jego „romans” z putinem (celowo małą literą), a o zupełnie niepotrzebny artystyczny zabieg i w pewnym sensie dalsze niszczenie swojej legendy.
Jedyne co mi się podoba to psi nosek na okładce tego singla, bo któż nie lubi piesków. Jestem natomiast bardzo ciekawy reszty tego krążka, jak pan Waters poradził sobie z nową wersją „Great Gig in the Sky”. Może sam wykona tą wokalną solówkę, mongolskim gardłowym śpiewem i powie, że teraz to dopiero brzmi? Nie wiem, ale wydaje mi się, że będzie to coś w rodzaju „Comfortably Numb 2022” z „The Lockdown Sessions”. Szczerze to ta dziwaczna wersja tego klasyka nawet mi się podobała, więc zobaczymy.
Wielkiego sukcesu sprzedażowego i artystycznego temu albumowi nie wróżę, ale miejsce w top 10 memów muzycznych raczej ma zapewnione. Nie zmienia to również faktu, że Waters BYŁ wybitnym muzykiem, ale nie każdy starzeje się z godnością.
Tracklista:
A1 Speak To Me
A2 Breathe
A3 On The Run
A4 Time
B1 Great Gig In The Sky
B2 Money
C1 Us And Them
C2 Any Colour You Like
C3 Brain Damage
C4 Eclipse
D1 Original Composition