PIG DESTROYER Phantom Limb LP CLEAR BLUE
Gdybym miał opisać muzykę Pig Destroyer w kilku słowach, to użyłbym stwierdzenia "strzał w pysk". Jest to jedna z najbardziej oryginalnych i wpływowych bandów w gatunku zwanym grindcore. Nie wyobrażam sobie współczesnego grindowego łomotu bez albumu "Terrifyer" z 2004. W ich muzie znajdziemy nie tylko agresję, flaki i krew, ale też pomysłowość, łamanie pewnych schematów czy niesamowitą technikę. Pomimo uwielbienia tego krążka moja przygoda z ekipą Scott'a Hull'a zaczęła się od ich następnego albumu, czyli "Phantom Limb".
Zakochany w dźwiękach Carcass, Napalm Death, Discordance Axis czy Nasum poszukiwałem kolejnych kapel, nad którymi unosi się zapach stęchlizny połączony z punkową agresją. Kiedy zobaczyłem okładkę "Phantom Limb" od razu wiedziałem, że będzie to coś pięknego. Podobnie jak w przypadku "Terrifyer" ten krążek też łamie schematy. Co rzadko się zdarza w muzyce grindcorowej, jest to koncept album. Temat jest mniej podniosły i bardziej prosty niż np. na "The Wall" Floydów, ale za to bardziej romantyczny. Pig Destroyer przedstawił nam historię szaleńczo zakochanej pary. Łączyło ich wielkie uczucie, które zdarza się tylko raz... Niestety życie pisze niezawsze piękne scenariusze i wielka miłość została przerwana śmiercią ukochanej. Mężczyzna nie mogąc pogodzić się z utratą wybranki wykopuje jej zwłoki, a następnie odcina jej dłoń, aby chociaż cząstka kobiety nadal z nim pozostała. Jednak, jak to bywa w takich przypadkach, nie wytrzymał tego psychicznie i popełnił samobójstwo. Wystarczy odpalić "Cemetary Road", aby poczuć ten klimat... Ból , szaleństwo, histeryczna rozpacz, wszystko tu jest. Jeśli nie chwyta Was ta historia za serce, to nie mam pytań.
To, co różni różni ten album od swojej poprzedniczki, to nie tylko "poruszająca" historia. Na "Phantom Limb" nastąpiło w pewnym sensie odrzucenie technicznej otoczki. Fakt, że nadal jest w tym niesamowity poziom gry, który pozostawia większość grindowej sceny w tyle, ale panowie postawili tutaj przede wszystkim na agresję. Nie ma tutaj wielkiego kombinowania z riffami, zabawy brzmieniem i różnorodność wokali. Jest to grind czystej postaci! Jest szybko, agresywnie, bardzo punkowo i o to chodzi. Wokalista kapeli, JR Hayes nazwał ten album zestawem najbardziej obłąkanych piosenek, jakie mogli w tym czasie wymyślić. Faktycznie, kiedy odpala się chociażby "Loathsome" czy "Heathen Temple" nie sposób się z nim nie zgodzić. Hull tym albumem kolejny razy potwierdził, że Pig Destroyer to potężny band, który na stałe wpisał się w historię muzyki hc/grindcore.
Tracklista:
A1 Rotten Yellow
A2 Jupiter's Eye
A3 Deathtripper
A4 Thought Crime Spree
A5 Cemetery Road
A6 Lesser Animal
A7 Phantom Limb
A8 Loathsome
A9 Heathen Temple
B1 Fourth Degree Burns
B2 Alexandria
B3 Girl In The Slayer Jacket
B4 Waist Deep In Ash
B5 The Machete Twins
Bonus Tracks
B6 Abraxas Annihilation
B7 Understand