OZZY OSBOURNE Blizzard of Ozz LP Silver / Red

Płyta, która mogła się nie udać, a stała się klasykiem gatunku. Ozzy jest powiązany nierozerwalnie z Black Sabbath, trudno temu zaprzeczyć. Jego głos oraz Iommi ze swoimi riffami, to znaki rozpoznawcze tej ikony heavy metalu. Każdy jednak wie, że końcowy okres BS to walki na linii Ozzy vs reszta kapeli. Osbourne tonął w ćpaniu "okraszonym" alkoholem, a Sabbath powoli tracił pomysły na dalszą drogę ich współpracy. Osobiście bardzo lubię ostatnie albumy Sabbath z Ozzem, ale faktycznie to już nie było to. Dlatego Tony, Bill oraz Geezer pozbyli się swojego frontmana... Fani zamarli i stracili wiarę zawrówno w zespół, jak i Ozza solo. Teraz po latach wiemy, że było to idealne posunięcie zarówno dla Black Sabbath (albumy z Dio to absolutny kult i powrót świeżości w ich muzie) jak i dla Osbournea, który mógł rozwinąć skrzydła, bez pytania o pozwolenie Pana Kierownika o nazwisku Iommi. "Blizzard Of Ozz" to zupełnie inne granie niż Sabbath. Jest bardziej heavy, niż bluesowo, chociaż np. taki "Suicide Solution" nosi lekkie znamiona jego macierzystej formacji. Jest przebojowo, melodyjnie. Nadal da się odczuć gdzieś tam ukrytego "diabła", ale już w zupełnie innym wydaniu. Jest bardziej rock n rollowo, bardziej imprezowo. Nie ma już bluesowego okultyzmu, jest dobra heavy metalowa zabawa, tak jak na lata 80-te przystało. Mamy też tutaj bardzo dobry skład: na klawiszach Don Airey (obecnie Deep Purple), basista Rainbow - Bob Daisley no i Lee Kerslake, perkusista znany m.in. z Uriah Heep. Jednak największym odkryciem tego albumu był i jest Randy Rhoades. Ten młody gitarzysta zapisał się na stałe w historii rock n rolla. Jego tragiczna śmierć wpłynęła bardzo mocno na świat muzyki i świat samego Ozza. Warto zaznaczyć, że prawdopodobnie bez brzmienia, pomysłów i gry Randyego ten album nie byłby takim strzałem... Stworzyli oni duet idealny. Osbourne miał swojego Tony'ego 2.0 z którym tym razem nie musiał walczyć, każdy z nich znał swoją rolę, nie przekrzykiwali się, kto jest liderem tego zespołu. Ten album to hit na hicie oraz jednocześnie klasyk na klasyku. "I don't know", "Crazy Train", "Mr. Crowley" z rewelacyjną partią Aireya, czy ballada "Goodbye To Romance", to numery, które wywindowały Ozzyego kolejny raz na sam szczyt. Solowy debiut Księcia Ciemności to zupełnie nowy rozdział w jego karierze oraz nowy rozdział w historii rocka, który przyprawia o szybsze bicie serca każdego fana gatunku.

Tracklist:

1 I Don't Know
2 Crazy Train
3 Goodbye to Romance
4 Dee
5 Suicide Solution
6 Mr. Crowley
7 No Bone Movies
8 Revelation (Mother Earth)
9 Steal Away (The Night)