METALLICA ...And Justice For All 2LP
Do dziś pamiętam kiedy chodziłem do Empiku i ostrzyłem zęby na kasetę „And Justice For All”. Zabójcza cena 39,99 wydawała PLN mi się nie do przeskoczenia Uczęszczałem wtedy do ostatniej klasy szkoły podstawowej i zwyczajnie nie miałem kasy. Nie zapomnę też, kiedy pierwszy raz zobaczyłem klip do „One”. Czterech gości napieprzających metal, bez efekciarstwa, czysty head banging i to było cudowne. Plus te wszystkie wojenne migawki spowodowały, że Metallica w tym momencie kojarzyła mi się z jeźdźcami apokalipsy, ale też jednocześnie stała się moim ukochanym zespołem. Później oglądałem jakieś archiwalne koncerty na MTV z tego okresu, gdzie panowie absolutnie nie brali jeńców i byli prawdziwym metalowym bandem.
Dopiero po jakimś czasie doczytałem historię stojącą za tym tytułem i chyba w pełni zrozumiałem ten album i jego przesłanie. Jednak mój pierwszy odsłuch całości, niestety nie ze wspomnianej kasety odbył się jakiś czas później. Krążek powalił mnie na kolana po pierwszych sekundach i jednocześnie przyprawił o lekki zawał. Serio myślałem, że zepsułem sprzęt rodziców! Już po pierwszych dźwiękach genialnego i jednego z moich ukochanych numerów Metalliki „Blackened” zacząłem klikać przycisk z napisem „bass”. Co jest? Dlaczego nie ma basu? Miałem w zwyczaju słuchanie krążków i czytanie na ich temat w swoich muzycznych gazetkach z promocji. No i okazało się, że za tym basem stała złośliwość muzyków Metalliki. Nie mogłem zrozumieć jak można było tak potraktować Jasona. Dla mnie jest, był i będzie tym oryginalnym basistą tego zespołu. Cliff to ikona, genialny muzyk, ale kiedy poznawałem Metallikę to Newsted był basistą. Nie ważne, czy grali ciężej, lżej, on cały czas był tym metalowym pierwiastkiem całego bandu. Kiedy odszedł z kapeli, to z całym szacunkiem do Roberta, ten zespół stracił swoją duszę.
Jednak wracamy do albumu, któremu właśnie stuknęło 35 lat! Jest to dla mnie mój numer jeden tego zespołu, pomijając nawet ten brak głośniejszego basu. Zresztą już się do tego przyzwyczaiłem i chyba nie wyobrażam sobie innego brzmienia tego krążka. Każdy z tych numerów miał w sobie wściekłość, ciężar, który sprawiał, że moje serce biło w rytm pędzącej perki Larsa. Zapewne gdybym dziś odkrył Metallikę, a moje serce biło by w rytm jego zagrywek ze współczesnych koncertów, to pewnie myślałbym, że mam arytmię, ale kiedyś nie miał sobie równych. Jego brzmienie na tym albumie i jego partie to moim zdaniem najlepsze co nagrał. Wystarczy odpalić wspomniane „One” czy „Harvester of Sorrow” i mamy tutaj Urlicha w swoim absolutnym primie. Podobnie jest z gitarami Jamesa i Kirka. Geniusz i jeszcze raz geniusz! Jednak jeśli mam wybrać mój ulubiony fragment z tego albumu to wybieram numer pamięci Cliffa „To Live is to Die”. To, co się dzieję w połowie tego instrumentalnego kolosa to prawdziwy smutek po utracie przyjaciela. W tych harmoniach i solówkach słyszę lęk i jednocześnie złość wynikającą z tego co spotkało Burtona. Jest to dla mnie jedno z najpiękniejszych pożegnań i tribute’ów w historii metalu oraz dowód prawdziwej przyjaźni, której śmierć nie jest w stanie przerwać. Jeśli serio istnieje życie po życiu to myślę, że Cliff powiedział „dziękuję” słuchając tego numeru.
„And justice For All” to album ponadczasowy, genialny, ale też przytłaczający ze względu na to, co się działo wewnątrz zespołu. Uwielbiam do bólu. No i tak na koniec dodam, że w końcu kupiłem sobie ten tytuł na kasecie, do której odsłuchu specjalnie odrestaurowałem swój stary walkman. Być może jestem sentymentalny, ale zrobiłem to dla tego chłopca z podstawówki oglądającego kasety w Empiku z oczami jak 5zł, którym kiedyś byłem.
Tracklista
A1 Blackened
A2 ...And Justice For All
B1 Eye Of The Beholder
B2 One
C1 The Shortest Straw
C2 Harvester Of Sorrow
C3 The Frayed Ends Of Sanity
D1 To Live Is To Die
D2 Dyers Eve