KORN Issues 2LP
Korn, według mnie, to przede wszystkim dwa krążki "Life Is Peachy" oraz "Issues". Mój szczególny sentyment do tych albumów wiąże się z tym, że były to dwie pierwsze kasety kapeli w kolekcji i tygodniami nie wychodziły z walkmana. Prasa muzyczna, wraz z grupą fanów "wczesnego" Korna, okrzyknęła "Issues" komercyjnym graniem i głębokim ukłonem w kierunku rozgłośni radiowych. Dla mnie, wówczas 11 letniego dzieciaka, to zupełnie nic nie znaczyło. Dziś zresztą, też mam to gdzieś. Uważam, że trzeba słuchać tego, co się nam podoba, a nie to, co uznaje za dobre, grupa ludzi w trakcie dyskusji przy piwku.
Ale zacznijmy od początku... Korna poznałem za sprawą "Falling Away From Me", w trakcie przypadkowego oglądania listy przebojów telewizji Viva. Klip, jak i sam klimat numeru, zrobił na mnie ogromne wrażenie, tak że normalnie "nóżka" sama chodziła! Resztę tego dnia spędziłem na "polowaniu" na teledysk na kanałach muzycznych, ponieważ czegoś takiego, jak chociażby serwis YouTube, wówczas nie było. Z uwagi na to, że był to okres premiery "Issues", telewizje często emitowały zarówno starsze klipy Korna, jak i koncerty z Niemiec, co stanowiło prawdziwą ucztę. W muzyce zespołu odnajdywałem pewnego rodzaju magię oraz energię, której być może w tamtym czasie nie umiałem opisać, ale automatycznie stałem się ich fanem. Dresiki, dready, tatuaże, no i te brzmienie, którego nie miał nikt inny! Szybko wyprosiłem u mamy koszulkę z "misiem", tego z okładki płyty i dumnie chodziłem w niej po osiedlu. Nie spotkało się to z aprobatą starszych kolegów metalowców, którzy gniewnie marszczyli czoło na jej widok, mamrocząc jednocześnie pod nosem, coś o true metalowych zespołach. Kto by ich słuchał...
Mimo płynącego ze strony kolegów niezrozumienia, moja fascynacja Kornem rozwijała się dalej. Przeglądałem wszystkie dostępne wówczas branżowe pisma w poszukiwaniu każdego, nawet najdrobniejszego, nowego newsa. Na mojej ścianie w reprezentacyjnym miejscu zawisł kalendarz ze zdjęciem członków zespołu, a na piórniku pojawiło się ich charakterystyczne logo. Przeobraziłem się w "dziecko Korna", tak przynajmniej fachowo określał ten stan, magazyn Bravo. Prawdziwe szaleństwo przyszło jednak dopiero na gwiazdkę, ponieważ to wtedy właśnie otrzymałem, wspomniane na początku tekstu, kasety. Każdego dnia muzyka kapeli wypełniała cały mój czas wolny. To właśnie dzięki nim zacząłem poznawać inne podobne grupy z nurtu nu-metalu jak Deftones, Slipknot, a które w pewnym momencie zaczęły znikać wraz ze spadkiem zainteresowania tym gatunkiem.
Moje gusta z wiekiem ewoluowały, a plakaty na ścianach zmieniały się, jak w kalejdoskopie. Zainteresowanie Kornem minęło po albumie "Take A Look In The Mirror". Poleciał skład i chyba skończyły się pomysły. To, co kiedyś było inne, dziś stało się rozmyte. Nie pomógł nawet powrót Head'a po długiej nieobecności. Jednak mimo tego, po latach "Issues" budzi we mnie takie same emocje, jak w 1999. Takie numery jak "Counting","Wake Up", "Hey Daddy" czy "Make Me Bad" nie zestarzały się nawet na chwilę. Nadal mają w sobie ten mrok, ten psychodeliczny klimat, który "zahipnotyzował" 11 letniego mnie przed telewizorem wiele lat temu. Uważam, że płyta zainteresowała i skłoniła wielu młodych ludzi do wejścia w "świat" metalu. "Issues" było rewolucją, dzięki której Korn stał się mega gwiazdą, Jonathan głosem zbuntowanego, nowego pokolenia słuchaczy oraz jednym z idoli mojego dzieciństwa.
Tracklista:
A1 Dead
A2 Falling Away From Me
A3 Trash
A4 4 U
A5 Beg For Me
B1 Make Me Bad
B2 It's Gonna Go Away
B3 Wake Up
B4 Am I Going Crazy
B5 Hey Daddy
C1 Somebody Someone
C2 No Way
C3 Let's Get This Party Started
D1 Wish You Could Be Me
D2 Counting
D3 Dirty