JANE'S ADDICTION Ritual De Lo Habitual 2LP
Jeden z najważniejszych albumów lat 90 kończy właśnie 30 lat. Teraz pytanie - Dlaczego ten band nie ma takiego statusu jak np. RHCP do których często JA są porównywani. Szczerze? JA > RHCP. Ich drogi często się krzyżowały - Dave był gitarzystą RHCP w przerwie od JA, a Flea po odejściu Avery "wskoczył" na bas w Addiction. Na czym polegała wyjątkowość Jane's? Byli i nadal są ikoną alternatywnej sceny. Nazwanie ich grupą bardzo utalentowanych narkomanów to nic obraźliwego, gdyż sam Farell nie ukrywał tego nigdy, że ma słabość do tego typu używek, podobnie jak reszta zespołu. Mało tego, można było wywnioskować, że narkotyki są elementem pomagającym JA w tworzeniu oraz są stałym punktem przynależności do tzw. "kalifornijskiej bohemy". Każdy z muzyków wnosił, wnosi coś od siebie do tego zespołu, każdy z nich to niesamowita indywidualność. Pierwsze trzy albumy JA to absolutny klasyk i fundament tzw. alternatywnego rocka. Ritual to właśnie ich trzeci album i jednocześnie zwieńczenie tego początkowego, najbardziej kultowego okresu. Muzyka na nim zawarta, to taki mix lat 90. Mamy tutaj grunge'owy vibe, trochę cięższego hard rocka, funkowe zagrywki, a wszystko to jest podane w psychodelicznym, wręcz narkotycznym sosie. Ritual zawiera 9 numerów, które są ponadczasowe i nie tracą nic ze swojej świeżości. Krytyków zachwycił szczególnie kultowy "Three Days" z mistrzowską solówką Navarro, dzięki której automatycznie wskoczył do czołówki gitarzystów rockowych. Dobra. Wszystko pięknie, ładnie, ale dlaczego Jane's nie wypełnia dziś stadionów tak jak inne kapele z tego okresu. Myślę, że ta chimeryczność muzyków połączona z upodobaniem do kokainy, heroiny i innych "wspomagaczy" zniszczyła ten band. Jeśli kapela więcej razy się rozpada, niż ma albumów w dyskografii to nigdy nie wyjdzie im na dobre. Ich muza też bardzo zmieniła się po odejściu basisty i kompozytora - Erica Avery, który wraz z Perrym był trzonem tego zespołu. Osobiście uwielbiam albumy nagrane po reaktywacji, czyli "Strays" (2003) oraz nagrany po kolejnej reaktywacji "The Great Escape Artist"(2011), ale faktycznie brakuje im tego czegoś, jakby wraz z odejściem Erica uciekła też magia JA. Kapela teoretycznie nadal istnieje, chociaż to już głównie koncerty. Mam jednak nadzieję, że Perry, Dave, Stephen oraz Chris nagrają jeszcze jeden wspólny album, a tym czasem w ramach oczekiwania "zakręcę na talerzu" po raz 532 "Ritual De Lo Habitual".
Tracklist:
A1 Stop!
A2 No One's Leaving
A3 Ain't No Right
B1 Obvious
B2 Been Caught Stealing
C1 Three Days
C2 Then She Did...
D1 Of Course
D2 Classic Girl