BRONSKI BEAT The Age Of Consent LP
Pewnego dnia siedziałem i przeglądałem YouTube i wyskoczyła mi reklama serialu „Warszawianka” Jakuba Żulczyka. Na ekranie pokazały się różne sceny z serialu, w tym tańczący Borys Szyc do „Smalltown Boy”. Pomyślałem sobie: „O cholera, ależ ten numer jest zajebisty!” Przypomniało mi się kiedy to ja tańcowałem z petem w zębach do tego numeru po udanych domówkach w promieniach słońca, które oświetlały bajzel dnia poprzedniego. Z miejsca zacząłem odświeżanie tego krążka. Ta muzyka nadal łapie za serce i nadal brzmi świeżo!
Już sam początek tego albumu, czyli „Why?” to prawdziwe wejście smoka. Wokal Jimmy'ego Somerville’a to coś niesamowitego. To, w jaki sposób wprowadza nas w ten album zahacza o wokalny geniusz. Jego falsety kruszą ściany, natomiast muza to esencja lat 80. Ogólnie albumy takich bandów od jednego czy dwóch przebojów posiada w większości wypełniacze, tutaj nie ma o tym mowy. Każdy kolejny numer, jeszcze bardziej wkręca w tę muzyczną kolorową wizję ich rzeczywistości. Przedstawili tu świat niebanalny, pełen zaskoczeń i wspaniałej muzy. Przynajmniej ja czułem się zaskoczony, kiedy po wstępie w postaci ultra bangera, otrzymaliśmy „It Ain't Necessarily So”. To numer, który w oryginale skomponował Gerschwin. Wpasował się w klimat tego albumu idealnie! No i pokazał jak wszechstronnym wokalistą jest Jimmy. Podobnie jest ze „Screaming” . Tutaj panowie poszli już w bardziej mroczny klimat. Ten wręcz lekko gotycki podkład wprowadza nas w lekki trans, a Somerville kolejny raz udowadnia, że ma ogromny talent wokalny. Numer „Smalltown Boy” to nie tylko pierwszy singiel z tego albumu, ale i świetna taneczna kompozycja. Jest to przede wszystkim opowieść o homofobii, samotności i braku zrozumienia ze strony najbliższych. Można powiedzieć, że to w pewnym sensie numer, który zwrócił uwagę ludzi na problem nietolerancji, a dla osób homoseksualnych żyjących w latach 80. stał się hymnem wolności. Natomiast sami muzycy dokonali coming outu na oczach milionów. Był to moim zdaniem akt mega odwagi, na który nie każdy by się zdecydował.
Dyskutując o wielowymiarowej roli tego numeru, nie można zapomnieć o innym zajebistym tracku. Numer, który przykuł moje ucho do odtwarzacza po pierwszym odsłuchu był „Junk”. Wyróżniał się bardziej drapieżnym, wręcz rockowym klimatem. Jimmy w tym numerze był bardziej agresywny. Można powiedzieć, że nawet otarli się tu o klimaty post-punkowe. Jak dla mnie muzyczna bomba! Po wydaniu „The Age of Consent” drogi zespołu z Jimmym się rozeszły. Nigdy nie wnikałem, czy wynikiem tego były sprawy sercowe, czy brak porozumienia co do wizji artystycznej… Próbowałem sprawdzić solowe numery Somervilla, ale to już nie było to. Nie było w tym takich emocji i takiego klimatu. Dla mnie Bronski Beat na zawsze pozostanie zespołem, który pokazał, że muzyka taneczna nie musi być banalna i o niczym. Ich debiut to absolutny klasyk za który należy im się wielki szacunek.
Tracklista:
A1 Why?
A2 It Ain't Necessarily So
A3 Screaming
A4 No More War
A5 Love And Money
B1 Smalltown Boy
B2 Heatwave
B3 Junk
B4 Need-A-Man Blues
B5 I Feel Love / Johnny Remember Me