BLACK MIDI Cavalcade LP
Drażni mnie indie garażowy rock, ta cała masa kapel z "rockmanami", którzy są tak rockowi, że Jagger czy Iggy mogliby im buty czyścić. Na każdym zdjęciu papierosy, wódeczka i ten grymas na twarzy w stylu - "ale mam kaca, ale to nic, takie jest życie rockmana". Przesada? Ok, możliwe, tylko kiedy np. Slash taczał się w butelkach whisky, to miało jakąś prawdę w sobie, nie było aż tak pozowane. Dzisiejszy rock n roll jawi mi się bardziej jako kaprys bogatych dzieci, z dobrych domów, które będą się buntować za pieniądze rodziców na full, bo mogą. Wycieczki, festiwale itp. itd. Jednak co z muzyką? No też gdzieś tam jest, ale to tylko dodatek do bycia rockmanem z instagrama. Jednak są wyjątki i to takie, że wow. Black midi jest oczywiście jednym z nich. Kiedy pierwszy raz przesłuchałem ich debiut, czyli "Schlagenheim" (2019) czułem się jakbym odpalił indie rockową wersję Dillinger Escape Plan. Połamane rytmy, niebanalne melodie, zmiany tempa, klimatu oraz pomysły, którymi można obdzielić większość współczesnych kapel. Takie numery jak "Western", czy otwierający album "953", to kosmos w czystej postaci. Można grać muzykę przez duże "M" bez wygiętej twarzy na instagramie? Można i to jak! Panowie tym albumem zniszczyli system i zasady panujące na indie rockowej scenie. Album wciągnął mnie tak, że czekałem bardzo na drugi album tej kapeli. No i się doczekałem - mamy już singiel promujący "dwójkę", czyli "John L / Despir" z okładką przypominającą "Miss Machine" wspomnianego Dillingera. Czy udało im się utrzymać poziom znany z debiutu? Czy "Cavalcade" potwierdzi ich talent? Myślę, że jak najbardziej... No, a singiel... "John L" to błądzenie na klawiszach, świdrująca, jazzowa sekcja i ten punkowy jazgot... cudo. "Despir" natomiast to delikatna, lekko psychodeliczno - Zappowa "ballada". Zresztą, nie ma co pisać, trzeba samemu posłuchać, co ten zespół ma do zaoferowania. Mogę jedynie powiedzieć, że tak brzmi XXI wiek w muzyce rockowej Proszę Państwa, a Black Midi to jeden z najbardziej oryginalnych bandów na współczesnej scenie.
Tracklist:
1. "John L" 5:14
2. "Marlene Dietrich" 2:54
3. "Chondromalacia Patella" 4:48
4. "Slow" 5:37
5. "Diamond Stuff" 6:25
6. "Dethroned" 5:08
7. "Hogwash and Balderdash" 2:33
8. "Ascending Forth" 9:46