BAD BRAINS Rise LP LTD
Bad Brains to jeden z najważniejszych zespołów w historii punka i absolutny top w moim prywatnym rankingu. Przed Wami jubileuszowa reedycja ich piątego albumu "Rise", któremu w tym roku strzeli "trzydziestka.
Od początku istnienia zespołu było wiadomo, że Bad Brains to H.R. To on był punktem przyciągającym uwagę, to on był frontmanem, twarzą zespołu. Jego zachowanie, śpiewanie zrewolucjonizowało scenę punk, a on sam stał się ikoną muzyki rockowej. Natomiast "Rise" był i jest jedynym albumem nagranym z Israelem Josephem I w roli wokalisty, co mnie akurat bardzo smuci...
Dlaczego tak się stało, że H.R. odszedł? Zgrzyty! Zgrzyty w kapeli w tym okresie pojawiały się już od dłuższego czasu i dotyczyły one przede wszystkim artystycznego kierunku, w którym miałby iść Bad Brains. Bracia Hudson, czyli H.R. i Earl chcieli tworzyć reggae, natomiast Dr. Know i Darryl woleli grać punk oraz hc. Kiedy to w 1990 roku ostatecznie H.R. oraz Earl postanowili opuścić Bad Brains na dobre pojawiło się pytanie o to, co dalej.
Pierwszym kandydatem na nowego wokalistę był Chuck Mosley znany z Faith No More. Mosely zagrał z nimi kilka koncertów, jednak nałóg, w którym stale się pogrążał, nie pozwolił mu na dalszą współpracę z BB. Miałem okazję przesłuchać kilka bootlegów z tego okresu i przyznam, że bardzo żałuję akurat w tym kierunku potoczył się ten epizod. Tak, czy inaczej w dalszym ciągu potrzebny był im wokalista. Israel wydawał się w tym momencie idealnym kandydatem na to stanowisko. Zmiana wokalisty była powiązana również ze "lekką" zmianą stylu gry.
Muzyka na "Rise" stała się bardziej funkowa i metalowa, a tytułowy numer faktycznie bardziej przypominał brzmienie takich kapel, jak Living Colour, niż szalonych rasta punków. Mimo tej zmiany album w dalszym ciągu ma w sobie tego ducha i vibe, za który fani pokochali BB. Kolejnymi bardzo dobrymi momentami płyty są "Take Your Time" czy "Free" i w dalszym ciągu bronią się nawet po 30 latach. Koncerty również wypadały świetnie. Szczególnie polecam Wam występ z Warszawy, który został sfilmowany bodajże przez TVP2 - ogień! Tym, którzy natomiast tam byli - zazdroszczę. Nie ulega również wątpliwości, że "Rise" nie jest to tak ważny album, jak ich poprzednie dokonania, ale w pewnym sensie kończy on "złoty" okres Bad Brains.
Kolejne płyty w dyskografii nie były, aż tak dobre. Uciekła gdzieś magia. Kolejny album "God Of Love", czyli wielki reunion z braćmi, nie ma podjazdu do "Rise". Wiem, że do jakości późniejszych płyt przyczyniła się choroba H.R., to jednak Israel w pewnym sensie był szansą, aby zespół dalej funkcjonował. No cóż... Szkoda. Pozytywny za to jest fakt, że po latach wielu fanów przekonuje się do "Rise". Bardzo dobrze, ponieważ jest kawał bardzo dobrej muzy, któremu warto poświęcić chwilę.
Tracklista:
1. Rise
2. Miss Freedom
3. Unidentified
4. Love is the Answer
5. Free
6. Hair
7. Coming In Numbers
8. Yes Jah
9. Take Your Time
10. Peace of Mind
11. Without You
12. Outro