Łatwy zwrot towaru
KUP LUB ODBIERZ W NASZYM SKLEPIE
Nick Cave od lat nosi koronę artysty totalnego, niemalże boskiego. Cokolwiek zrobi, niektórym wydaje się, że to musi być dobre — nawet jeśli nie jest. Wiem coś o tym, bo wielokrotnie przyszło mi toczyć boje ze znajomymi, którzy zdają się ślepo wyznawać kult Nicka. Nie zrozumcie mnie źle — nie to, że nie trawię The Bad Seeds. Uwielbiam niektóre ich albumy do tego stopnia, że wykracza to poza zwykłą fascynację. Weźmy „No More Shall We Part”, „Let Love In” czy „Push The Sky Away” — to nie są zwykłe płyty, to sztuka, która dotyka najgłębszych zakamarków duszy. Każda nuta, każde słowo potrafi wyrwać z nas wspomnienia, uczucia, o których zapomnieliśmy, że w ogóle istnieją.
Ale jak to często bywa z legendami — nie wszystko, co złote, musi lśnić wiecznie. Od pewnego czasu mam wrażenie, że Nick nagrywa w kółko ten sam album, bazując na sprawdzonych schematach, a jego fani i tak będą nazywać to arcydziełem, bo przecież to Cave. Gdy odważysz się rzucić krytykę, zwłaszcza wobec albumów takich jak „Ghosteen” czy „Nocturama”, od razu usłyszysz, że się nie znasz. Krytykowanie Nicka to prawie jak bluźnierstwo — nikt nie chce nawet słyszeć, że mógłby stworzyć coś słabszego. Przez lata nauczyłem się więc, że czasem lepiej tylko kiwać głową niż wdawać się w dyskusje, które donikąd nie prowadzą.
Kiedy zapowiedziano „Wild God”, nie skakałem z ekscytacji. Owszem, singiel tytułowy przypadł mi do gustu — może nie zaskoczył konstrukcją, ale miał w sobie coś chwytliwego, a gospelowy chór dodał mu niezwykłej głębi. W miarę słuchania całego albumu zdałem sobie jednak sprawę, że będzie to płyta, nad którą muszę się dłużej pochylić. Otwierający „Songs of the Lake” uderzył mnie swoją piękną prostotą, jakby wprowadzał mnie do jakiegoś duchowego misterium. A ten chór? Czułem się, jakbym przekroczył progi kaplicy i uczestniczył w niezwykłym nabożeństwie.
Nie da się ukryć, że „Wild God” w dużej mierze zainspirowany jest tragicznymi wydarzeniami z życia Cave’a, a konkretnie śmiercią jego drugiego syna, Jethro, w 2022 roku. Co jednak zaskakuje, to brak tego wszechogarniającego mroku i bólu, które dominowały na „Skeleton Tree” — albumie będącym pożegnaniem z Arthurem, synem Nicka, który zginął w 2015 roku. Tym razem Nick zdaje się pokazywać różne odcienie żałoby, jakby przechodził przez proces katharsis. Razem z Warrenem Ellisem tworzą przestrzeń niemalże uduchowioną, gdzie każdy dźwięk wydaje się przemyślany i idealnie umiejscowiony. Utwory te mają być majestatyczne, poruszające. Weźcie choćby „Cinnamon Horses” — końcówka tego numeru brzmi jak muzyka filmowa z jakiejś epickiej religijnej opowieści.
Momentami miałem wrażenie, że Cave, podobnie jak David Bowie na „Blackstar”, zrodził z odchodzenia coś pięknego. Utwór „Frogs” wręcz przypomina mi ostatnie dzieło Bowiego — jest podniosły, ale jednocześnie pełen łez, smutku i wewnętrznego żalu. Mimo to, jest w tej muzyce pewna nadzieja, jakby Nick znalazł sposób, by z tragedii wykuć coś wartościowego, coś, co nas nie przeraża, lecz fascynuje.
„Wild God” nie jest zbiorem piosenek — to jedna opowieść, jedno doświadczenie. Czy to koniec żałoby Nicka? Tego nie wiem. Ale czuję, że jest w tym coś więcej — pewien blask, ślad miłości i życia. I z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że tym albumem Cave znów mnie zachwycił. Stawiam go obok jego najlepszych dzieł i nie mogę doczekać się, by zobaczyć to wszystko na żywo.
Tracklist:
A1. Song of the Lake
A2. Wild God
A3. Frogs
A4. Joy
A5. Final Rescue Attempt
B1. Conversion
B2. Cinnamon Horses
B3. Long Dark Night
B4. O Wow O Wow (How Wonderful She Is)
B5. As the Waters Cover the Sea
Asortyment: | WINYL |
Stan: | Nowy |
Wykonawca: | NICK CAVE & THE BAD SEEDS |
Wytwórnia: | PIAS |
Format: | CLEAR VINYL |
Kod EAN: | 5400863160050 |
Numer katalogowy: | 76626-W |
Data premiery: | 30-08-2024 |
Gatunek muzyczny: | Rock |
Kolor płyt winylowych: | Wydanie Limitowane / Kolorowy Winyl Kolorowe płyty winylowe cieszą oko każdego melomana, który lubi mieć coś specjalnego w swojej kolekcji winyli. Są to zazwyczaj limitowane wydawnictwa, które są ściśle ograniczone pod względem ilości. Skutkuje to w późniejszym czasie wzrostem wartości danej płyty i wówczas dane wydawnictwo staje się elementem poszukiwań zbieraczy płyt. Różnorodność w kwestii koloru płyty winylowej jest nieograniczona - płyta może zostać wytłoczona w jednym bądź wielu kolorach, może również posiadać swoistego rodzaju specjalnie wytworzone plamki tzw. splattery. Istnieją również płyty, na których zostały wytłoczone rysunki - takie wydawnictwa nazywa się picture disc (PD). Zachęcamy do zapoznania się z naszą ofertą kolorowych płyt winylowych i limitowanych wydań winyli, gdyż w przyszłości mogą się one okazać się udaną inwestycją! |